Nie jest żadną tajemnicą, że bardzo lubię Katatonię i to praktycznie od ich pierwszej płyty. Różnie z nimi bywało. Pamiętam, gdy w czasie studiów usłyszałem The Great Cold Distance, który bardzo mocno wrył mi się w banię, a sześć lat później Dead End Kings, który pozostaje moim ulubionym albumem w dorobku Katatonii. Praktycznie każde ich kolejne wydawnictwo, przepełnione eksperymentami muzycznymi, to jakiś krok naprzód w ich dalszej ewolucji. W czerwcu tego roku zespół powrócił z nowym krążkiem zatytułowanym Nightmares As Extensions Of The Waking State, który sięga w przeszłość, szukając przyszłość kierunku. Jest to kontynuacja Sky Void Of Stars z wrodzonym romantyzmem, nawet gdy muzyka i testy sugerują coś zupełnie innego. Jednak ten romantyzm skrywa mroczniejsze intencje, jakby Szwedzi mieli ukrytego asa w rękawie.
Krążek rozpoczyna się od utworu Thrice, który startuje mocno od czystej gitary i linii wokalnej, która wprowadza słuchacza w nastrój, zanim Daniel Moilanen nie uderzy porządnie w gary, dając temu jeszcze większe poczucie ciężkości. Chociaż utwór nawiązuje do Sky Void Of Stars, zwłaszcza w melodii, to mniej więcej w połowie stopniowo odchodzi od tych motywów, stając się nastrojowy i złowieszczy, by następnie wrócić do refrenu. The Liquid Eye ma death-doomowy vibe, który potrzebuje czasu, by ukazać ich wciąż silny ciężar w solidnej strukturze, zarówno tej instrumentalnej, jak i wokalnej. Melodia jest czysta, muzyka chwytliwa, niemalże swingująca. Katatonia nie jest zespołem, którego można nazwać nieustępliwym w swojej muzyce, ale tutaj wyraźnie pokazują pazur. Ich ciężar i dynamika pozwalają na eksperymenty, a miks dźwiękowy pokazuje, że myślą o swojej przyszłości i o tym, jak daleko mogą posunąć swoją wersję progresywnego doomu. Jeśli chcesz spojrzeć na potencjalną przeszłość Katatonii, Wind Of No Change prezentuje coś, czego nie słyszałem w ich wykonaniu od dawna, a mianowicie partie chóralne. Uzupełnia zarówno instrumentarium zespołu, jak i atmosferę kompozycji, potęgując złowieszczy nastrój, do którego album zmierzał, a nawet nawiązując do przeszłości Katatonii, gdy tworzyli jeszcze muzę black metalową. Słysząc Jonasa śpiewającego …and sing Hail Satan… z chórem w tle, wzmacnia się warstwa, którą Nightmares As Extensions Of The Waking State buduje sam i słuchanie tego działa oczyszczająco. No, w końcu Katatonia to zespół z tradycją, istniejący ponad trzy dekady, który z entuzjazmem oddaje się swojej historii i wcieleniu.
Nightmares As Extensions Of The Waking State jest niezwykle autotematyczny. Chociaż można by się spodziewać, że będą kontynuować od miejsca, w którym zakończyli wspomniany Sky Void Of Stars. Ja jednak myślę, że jest to prawdziwa kontynuacja The Fall Of Hearts. Oba albumy wywodzą się z ambientowo-atmosferycznego wzorca mojej ulubionej Dead End Kings, ale Nightmares As Extensions Of The Waking State wpisuje się bardziej w linię tematyczną The Fall Of Hearts, zwłaszcza z takimi utworami jak Temporal, który do złudzenia przypomina Takeover. Oba albumy mają również mają również spokojny, refleksyjny charakter, bowiem powstały w trudnych dla zespołu czasach. Mimo że wyraźnie poszli do przodu, historia zatoczyła koło. W miarę rozwoju albumu muzyka nabiera bardziej surowego charakteru. Numer zatytułowany Departure Trails jest pauzą, działającą jak wytchnienie pośród intensywności. Jest bardziej powściągliwy: dynamika zmienia się nieznacznie, co wzmacnia nastrojowe tendencje, które zespół budował przez cały czas. Ta powściągliwość jest obecna w Warden oraz - w mniejszym stopniu - w The Light Which I Bleed. Nadal grają kontrastującymi tonami i dźwiękami, ale brakuje im tych podniosłych refrenów i melodii, które były widoczne wcześniej. Ta surowość w końcu ustępuje miejsca Efter Solen, kompozycji zaśpiewanej w całości w języku szwedzkim, która - być może - będzie zaskoczeniem. Jest to numer najbliższy czasom City Burials pod względem odmienności od reszty, ponieważ wykorzystuje bardziej elektroniczne, czy wręcz taneczne podejście do melodii. Brzmi też, jakby pochodził z pobocznego projektu Jonasa Renkse (tj. Kordy) przearanżowany i wykorzystany na tym albumie. Choć jest to mile widziany dodatek, może być postrzegany jako dziwny. Ja osobiście bardzo lubię wspomniany już Efter Solen i moim zdaniem to ta kompozycja wybija się na pierwszy plan.
Album ma pewną… “wadę”. Pierwsza jego część składa się z zapadających w pamięć refrenów, melodii i przyjemnej dynamiki, które czynią go rozkosznym dla ucha. Druga wydaje się być stonowana. Może to był celowy zabieg, bowiem muza w pierwszej połowie pozostaje znajoma, zwłaszcza jeśli znasz numery z krążka Sky Void Of Stars. To właśnie w tej drugiej połowie Katatonia pokazuje nam swoją skłonność do eksperymentów, zdolność do zmiany i adaptacji. Udowadnia, że ostatecznie metal nie musi być ciężki i klasyczny, by miał swój przekaz czy głębię. Na całe szczęście Szwedzi nie próbują wyważać otwartych już drzwi. Jeśli muzyka rezonuje to tylko to się liczy. Nightmares As Extensions Of The Waking State to album refleksyjny, chwila wytchnienia w dynamice, którą zespół zbudował od czasu wydania art-rockowego City Burials. Skłania do refleksji nie tylko nad tym, co przyniesie przyszłość, ale także nad tym do czego doprowadziły go przeszłe decyzje. Pomimo ostatnich wydarzeń, przyszłość Katatonii rysuje się w jasnych barwach, a jej członkowie są świadomi faktu, że wciąż tworzą muzykę, która porusza serca, dusze i umysły. Muza może nie mieć ciężaru, którego szukają inni, ale dla mnie Nightmares As Extensions Of The Waking State to celebracja tego, jak daleko zaszli członkowie zespołu, doskonale wiedząc, że świat stoi przed nimi otworem. Pozycja bardzo mocno polecana! 👍
Bartas✌☮

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz