czwartek, 24 października 2024

Dobra zabawa i nowatorski humor. The Offspring i ich nowy album "Supercharged".

 

It’s a lot of work for that 15 minutes of fame śpiewa Dexter Holland w Get Some, który to - nomen omen - na początku ku mej ogromnej uciesze zawiera intro z utworu Stone Cold Crazy Queen. I zachodzisz w głowę ileż to pracy potrzeba na 40 lat istnienia. No, bo prawda jest taka, że zespół The Offspring został założony w 1984 roku jako Manic Subsidal, ale prawdziwą sławę zyskał dopiero dziesięć lat później, wydając swój trzeci studyjny album Smash. To wciąż szmat czasu, by być i pozostać produktywnym i istotnym w branży muzycznej zespołem. Swoim najnowszym dokonaniem, zatytułowanym Supercharged udowadniają, że wciąż potrafią potrafią tworzyć elektryzującą muzę. Jest to płyta, która zawiera mnóstwo klasycznego, napędzającego punk rocka, którego fani zespołu kochają od ponad trzech dekad. Utwory takie jak choćby apokaliptyczny singiel Light it Up (Prometheus to Armageddon, we’re right on track), The Fall Guy i Truth In Fiction pędzą z prędkością kilku mil na minutę z klasycznymi refrenami whoa. I co ciekawe, Truth In Fiction równie dobrze mógłby być utworem Bad Religion, z tekstami takimi jak Society’s a fiction when we replace the truth with it. To piosenki z circle pit, które doprowadzą festiwalową publiczność do szaleństwa. Jednak zespół nigdy nie spoczywa na laurach. 


Krążek zaczyna się jednym z ich najbardziej ambitnych numerów w karierze Looking Out For #1. Zakończony niesamowitą melodią, która brzmi jak z jakiegoś klasycznego horroru. Kompozycja narasta po refrenie, z wieloma mostkami, śpiewem, gitarowymi solówkami, bulgoczącymi liniami basowymi, a nawet… ksylofonem dla dobrej odmiany. Pomimo tych wszystkich elementów utwór, jak i zespół, pozostaje spójny. Przynajmniej nie starają się być jak Queen, choć ich uwielbiają. W utworze Make It All Right, który był pierwszym singlem promującym, The Offspring brzmi jak The Beach Boys w wydaniu punkowym. To może być jeden z najbardziej pełnych nadziei pop-punkowych utworów w ich katalogu. Opowiada bowiem historię dziewczyny, która pociesza swojego chłopaka, który chce, by świat dał mu czarne chmury w letni dzień. Jest to rodzaj dobrej zabawy, która wywindowała utwór na koniec lata na pierwsze miejsce w alternatywnym radiu, Jeszcze bardziej wyjątkowy Ok, But This Is The Last Time, który brzmi jak interpolacja zespołu popowej piosenki z lat 80-tych. Wokal Hollanda nigdy jeszcze nie brzmiał tak gładko i szczerze, a chociaż nadal jest tu skoczny pop-punkowy refren, produkcja jest bujna (nawet z kilkoma akompaniamentami smyczkowymi), która może sprawić, że zapomnisz, że słuchasz płyty wyprodukowanej przez Boba Rocka. I chociaż w warstwie lirycznej jest w tym numerze trochę humoru to jest on napisany z myślą o dzieciach wokalisty The Offspring. Protagonista kompozycji jest frajerem, który ciągle się poddaje i jest frajerem dla kogoś, kogo bardzo kocha. W przeciwieństwie do niektórych poprzednich albumów, humor tutaj jest troszkę nowatorski. Dexter brzmi tak, jakby pisał bardziej z naturalnego miejsca, niż na poprzednich albumach, więc te piosenki wydają się bliskie, a nie wyrzucane.


Brzmieniowo zespół szuka inspiracji wstecz, zamiast próbować podchwycić brzmienie czasów obecnych. Kiedy składają hołd Brazylii za pomocą prawdziwego head-bangera Come To Brazil, grzmiąco toczące się bębny i ciężkie riffy (z pewnością mające na celu doprowadzenie brazylijskich fanów do szaleństwa) są wyjęto prosto z ppodręcznika od hair metalu. Zaś w zamykającym krążek album You Can’t Get There From Here jest prawdopodobnie najbardziej nastrojowym utworem w katalogu zespołu, czerpiącym z Pink Floyd i klasycznej rockowej wzniosłości, nawet gdy powraca do punkrockowego refrenu.


Myślę, że zespół The Offspring są już na takim etapie, że nie muszą udowadniać za wiele i wywalone mają na negatywne recenzje. Ich fani na całym świecie doskonale wiedzą czego się spodziewać i chętnie kupią płytę czy pójdą na koncert. Ale do tych, którzy są zainteresowani i dla tych, którzy być może położyli na nich krzyżyk mówię: możecie się czuć bezpiecznie. Holland spółka nadal potrafią dostarczyć zwarte, klasyczne hymny punkowe, jednocześnie zajebiście się bawiąc i rozszerzając zasięg pisania swoich piosenek. Więcej, niż warto posłuchać!😊 Bartas✌☮

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Idealne ożywienie kariery. "Who Believes In Angels?" - wspólny album Eltona Johna i Brandi Carlile.

  Słyszysz Elton John i natychmiast przychodzą Ci do głowy jego masowe hity. To artysta nietuzinkowy, który przez całą swoją ponad pięćdzies...