wtorek, 25 października 2022

Nowy nabytek i klasyczne brzmienie. Skid Row powraca z nowym albumem "The Gang's All Here".

 

Bardzo lubię Skid Row i cieszę się, że miałem okazję widzieć ich na żywo na Najpiękniejszym Festiwalu Świata (wtedy jeszcze) Przystanku Woodstock w 2014 roku. Korzenie tego zespołu sięgają późnych lat 80-tych i ich przełomowego albumu debiutanckiego, który nosił nazwę po prostu Skid Row. To na nim właśnie znajdują się tak wielkie hity jak choćby Youth Gone Wild czy 18 And Life. Jednak moim ulubionym albumem jest ich drugie wydawnictwo zatytułowane Slave To The Grind, wydane w (cudownym dla muzyki) roku 1991. Oj, co to było za szaleństwo. Wokalista Sebastian Bach (nie mylić z tym klasycznym kompozytorem) wyglądał wtedy jak nastoletni model z postawą Johnny'ego Rottena z The Sex Pistols i głosem porównywalnym do Axla Rose'a. W 1996 roku Bach został wyrzucony z zespołu. Później składy Skid Row się zmieniały i przewinęło się przez niego różnych wokalistów. Obecny skład grupy tworzą: Dave The Snake Sabo na gitarze prowadzącej, Rachel Bolan na basie, Scotti Hill na gitarze rytmicznej, Rob Hammersmith na perkusji oraz Erik Grönwall na wokalu głównym. W lutym 2022 roku grupa zapowiedziała wydanie swojego szóstego albumu zatytułowanego The Gang’s All Here. Jest to pierwszy krążek grupy ze wspomnianym wyżej Erikiem Grönwallem. Jego CV artystyczne jest całkiem imponujące. W 2009 roku wygrał Swedish Idol i stał się jednym z premierowych wokalistów w świecie hard rocka i metalu. Niedługo po tym, bo w 2010 roku, został zwerbowany w szeregi szwedzkich legend z grupy H.E.A.T. jako ich główny wokalista, dostarczając im świetnych partii wokalnych przez blisko 10 lat. Do Skid Row dołączył oficjalnie w marcu 2022. 


Krążek zaczyna się utworem Hell Or High Water. Już po kilku sekundach ogarniamy, że Grönwall to człowiek, który znalazł się we właściwym miejscu i czasie. Gitarowy riff przypomina nieco Creepshow, a nawet podobny jest do Monkey Business. Ponadto kapitalny, klasyczny riff basowy Bolana i chwytliwe refreny kierują grupę na właściwe tory. Podobnie jest z utworem tytułowym, gdzie znów znakomitą robotę robi Bolan, jednakże ta cała fuzja dźwięków zmierza już bardziej ku nowoczesności. Myślę, że kompozycja genialnie sprawdzi się na żywo. Not Dead Yet ma w sobie niemal coś ze wczesnego Guns N’ Roses i ich debiutu Appetite for Destruction, jeśli chodzi o riffy. Time Bomb ma nieco spowolnione tempo, ale charakteryzuje się niesamowitymi liniami basu i partiami perkusji. Nad tym wszystkim wokalnie wślizguje się rewelacyjnie Grönwall. Kompozycja bardzo pozytywnie uderza, ma świetne gitarowe solo oraz bardzo chwytliwą melodię. Do większej energiczności powracamy za sprawą kolejnego numeru zatytułowanego Resurrected. Tu zaś pierwsze skrzypce grają Dave The Snake Sabo i Scotti Hill, którzy wspięli się na absolutne wyżyny swoich umiejętności gitarowych. Panowie bardzo dobrze się uzupełniają, jeśli chodzi o granie solówek i riffów. Nowhere Fast przypomina nieco czasy ich albumu Subhuman Race, wydanego w 1995 roku. To nieco cięższa kompozycja, ale z bardzo dużą dawką melodii w refrenie. Wokal Erika naprawdę pomaga tę melodię napędzać. Ostre solo zaś przebija się przez gryzące riffy i sprawia, że chce się numer podgłośnić o kilka decybeli. When The Lights Come On porusza się po podobnym muzycznym terenie, co utwór tytułowy. To dobry, porywający utwór ze świetną linią basu i gitarami. 

Największe wrażenie, już po pierwszym przesłuchaniu, zrobił na mnie Tear It Down. Jest to nie tyle najbardziej przebojowy numer na krążku. To klasyczny Skid Row, a zarazem - bardzo świeże brzmienie. Zawiera dużo fajnych partii wokalnych, wręcz gangowych, w których Erik splata wokół nich całą swoją magię i robi to naprawdę skutecznie. Ktoś może stwierdzić, że ten utwór jest banalny i oklepany. Dla mnie jednak to dowód na to, że można połączyć klimat lat 80-tych z teraźniejszością. Aż się prosi, by wydać go na singlu. Każdy album Skid Row potrzebuje mocnej ballady, a October’s Song jest właśnie tą zaiste odpowiednią. Może to nie numer na miarę 18 And Life, ale trzyma swój poziom. Czysta melodia, podczas której linia basu zwyczajnie się kołysze. Te linie melodyczne po prostu tańczą ze sobą i są urzekające. Perkusja idealnie nadaje tempa, a Grönwall świetnie wykonuje swoje partie, zaś gitary w tej piosence są pozytywnie fascynujące do analizowania wszystkich zwrotów akcji, jakie wykonują. Idealną wręcz kompozycją na samo zakończenie jest World On Fire z bardzo istotnym przekazem - jak traktujemy naszą Matkę Ziemię. Ten szalony bit i partie gitarowe nadają albumowi idealne zakończenie wraz z kilkoma pytaniami, na które trzeba sobie odpowiedzieć.


Nie spodziewałem się, że grupa Skid Row kiedykolwiek jeszcze powróci w tak wielkim stylu i to zupełnie z nowym wokalistą. Ten wybór był prawdziwym strzałem w dziesiątkę. To zdarza się naprawdę rzadko. Historia muzyki przecież doskonale zna takie wypadki, że ciężko kogoś zastąpić kimś innym. Tu po kilku personalnych zmianach w końcu udało się znaleźć kogoś podobnego do Sebastiana Bacha. Ten cały Erik Grönwall ma swoim głosie w zasadzie to wszystko, za co fani pokochali Skid Row, od pierwszego albumy poczynając. Na The Gang's All Here nie ma właściwie żadnego słabego ogniwa. Płyty słucha się bardzo przyjemnie. Czas jakoś tak szybko przy niej zlatuje, a gdy kończą się ostatnie dźwięki World On Fire ma się ponownie ochotę nacisnąć PLAY. Myślę, że każdy szanujący się fan porządnego hard rocka czy metalu powinien wejść w posiadanie tego krążka. Kolejna bardzo ciekawa propozycja roku 2022. Nie przegapcie! 😍








Bartas✌

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...