niedziela, 9 października 2022

Cięższy od reszty. 35 lat albumu "Tunnel Of Love" Bruce'a Springsteena.

 
Oj, zebrało się redaktorowi na wspominki muzyczne. Oj, zebrało. Wczoraj R.E.M., a dziś 9 października swoje 82 urodziny obchodziłby John Lennon. Geniusz muzyczny i aktywista na rzecz pokoju. Do niego zapewne jeszcze niejednokrotnie wrócę. Dziś jednak, Drodzy Czytelnicy, nie o Lennonie będzie wpis. Bohaterem dzisiejszego bloga będzie Bruce Springsteen. A to dlatego, że jego ósmy album Tunnel Of Love kończy dziś 35 lat. Z “Bossem” (bo taki ma pseudonim) mam ten “problem”, że łykam absolutnie wszystko, co wyda. Jeszcze nie ma danego wydawnictwa na rynku, jest zapowiedź, a ja już się jaram jak dzieciak. Trzeba przyznać, że on jest jak stare wino - im starszy, tym lepszy. Nie zaskakuje muzycznie, bo po co? Ma swój styl, swoje brzmienie i osobowość.  Zrobił już swoje, nie musi niczego udowadniać. Gra, bo kocha to robić i o to chodzi. A koncerty? Istne szaleństwo. Po trzy i pół godziny. Jednym z moich wielkich marzeń koncertowych jest zobaczyć go na żywo. Niestety, Pan Springsteen jakoś Polskę omija szerokim łukiem. A szkoda😔  

Po wielkim sukcesie studyjnego albumu Born In The Usa i kompilacji Live / 1975-85, Boss zaskoczył wielu fanów swoim kolejnym albumem zatytułowanym - jak już wspomniałem - Tunnel Of Love. Był to album specyficzny, szczególny, inny pod wieloma względami. Po pierwsze - bez swojego składu E Street Band. Jedyny członek, perkusista Max Weinberg, grał w większości utworów. Po wtóre - jest to album, który nie zawiera wielkich hymnów, jak poprzednie dokonania artysty. Bruce tematycznie zwraca się do zewnątrz, zwłaszcza gdy porusza temat związków i miłości, która przeminęła. W tym czasie rozpadało się jego pierwsze małżeństwo z Julianne Phillips. Jednak to, co sprawia, że ten temat jest wyjątkowy na to my albumie, to zdolność artysty do uczciwego zbadania obu stron romantycznego związku, a tym samym - uwikłania się we własną niewierność. I wreszcie po trzecie: aranżacje. To album pełen syntezatorowych pejzaży dźwiękowych i elektronicznej perkusji. Prawdziwego solidnego rocka jest tu jak na lekarstwo. 


Album rozpoczyna się od a cappella utworem Ain’t Got You, który przełamuje się w rytm rockabilly akustycznymi smyczkami i wyluzowaną harmonijką. Ten krótki diddy mówi o pustce sukcesu, z którym w żaden sposób nie można podzielić się z ukochaną osobą. Najczęściej odtwarzany przeze mnie Tougher Than The Rest następuje z wielkim kontrastem do otwieracza, z użyciem elektronicznej perkusji, syntezatorów i mocno wybrzmiewającego wokalu. Różnorodność materiału jest dodatkowo podkreślona poprzez kompozycję All That Heaven Will Allow - optymistyczną akustykę z zaskakująco dobrą partią gitary basowej granej przez samego Bossa. Ta świetna i chwytliwa melodia sprawia, że jest to niedoceniany klasyk i jedna z perełek na tym albumie. Utwór Spare Parts to prawie takie Outlaw Country, ale brakuje mu wiele subtelności, która jest obecna w większości reszty albumu. Zawiera nawet podszyte seksualnie tekst: Bobby says he’ll pull out, Bobby stays in / Janey had a baby, wasn’t any sin…    Cautious Man jest chyba najbliższym ukłonem w stronę stylu albumu Nebraska, jako rzadka i nawiedzająca piosenka ludowa. W kompozycji  Walk Like A Man Boss wraca do czasów dzieciństwa z relatywnymi historiami. W warstwie muzycznej charakteryzuje się fajnym i wyluzowanym syntezatorem oraz akustycznym brzdąkaniem na gitarze. Tekstowo wydaje się, Bruce rozmawia tutaj bezpośrednio ze swoim ojcem.

Druga strona albumu (jeśli oczywiście słuchamy krążka w wersji winylowej) jest znacznie przyjemniejsza dźwiękowo. Utwór tytułowy, Tunnel Of Love, zaczyna się dziwnie, nieco tanecznym rytmem, po czym ustępuje miejsca kolejnemu spokojnemu riffowi granym na syntezatorze. Działa to jak kanwa dla opisowych, nieco poetyckich i mocno alegorycznych tekstów. Jest to czysty pop podkreślony przez zajebistą gitarę prowadząca Nilsa Lofgrena, który świetnie pod koniec odtworzył wycie Bossa. Two Faces to poprawna, ale typowo popowa piosenka z fajną partią organów, na których zagrał  Danny Federici. Przebojowy i chyba najlepszy na płycie utwór Brilliant Disguise ma świetną strukturę akordó i melodię. Ta kompozycja w pewnym sensie podsumowuje motyw przewodni całego albumu - głębokie przemyślenia i refleksje na temat prostych chwil samotnych w szalonej bańce wielkiej sławy i komercyjnego sukcesu. Muzycznie utwór zawiera ładne pianino Roya Bittana, akcentujące subtelne akustyczne, ludowe brzdąkanie i prosty, ale elegancki wokal. Kolejną perełką drugiej strony płyty jest One Step Up. Dobry riff i świetny wokal. Utwór jest bardzo stonowany, ma prostą aranżację, ale wciąż ma wystarczająco dużo uroku, by nosić miano radio friendlyWhen You're Alone zawiera chórki w wykonaniu saksofonisty Springsteena z E Street Band, Clarence'a Clemonsa, podczas gdy kompozycja zamykająca, Valentine’s Day, ładnie podsumowuje album. To numer melancholijny i konfesyjny, który porównuje złamane serce i strach przed stratą z samą śmiercią, Świadczą o tym chociażby wersy: …they say that if die in your dreams, You die in your bed / but honey, last night I dreamed my eyes rolled back in my head.

Chociaż po wydaniu album znalazł się na szczycie list przebojów i zawierał trzy hity z Top 20, nie był to album, którego legiony fanów oczekiwały od Springsteena. Ostatecznie Tunnel Of Love sprzedał mniej niż jedną trzecią kopii jako Born In The USA. Mogę powiedzieć, że z jednej strony album Tunnel Of Love oznaczał powrót do prostej, folkowo-amerykańskiej formy, która poprzedzała fenomenalny sukces Born In The USA. Z drugiej - dla wielu ta płyta nie była łatwa do strawienia. Podzieliła fanów i dzieli do dziś. Mimo, że Boss odbył trasę koncertową w 1988 roku ze swoim E Street Bandem, aby promować ten album, wszystkie późniejsze albumy były nagrywane jako solowe. Powrócili w wielkim stylu dopiero w 2002 roku. Pogodzeni, z nowymi siłami wydali fantastyczną płytę The Rising, która w tym roku obchodziła swoje 20-lecie. Będzie o niej także i u mnie na blogu jeszcze w tym roku. Kiedy to nie wiem. Ale razie … posłuchajmy Tunnel Of Love, bo to bardzo urocza płyta😍







Bartas✌

2 komentarze:

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...