sobota, 8 października 2022

Każdy czasem cierpi. 30 lat albumu "Automatic For The People" grupy R.E.M.

 

R.E.M. to zespół, którego - odkąd sięgam pamięcią - zawsze bardzo lubiłem. Wychowałem się na płytach, które nagrali we wczesnych latach 90-tych. Mimo iż historia powstania zespołu sięga początku lat 80-tych. Bardzo żałuję, że zakończyli swoją działalność. To był zespół, który nigdy nie budził jakichś złych skojarzeń. Wręcz przeciwnie. I tak samo jak Pearl Jam czy inne wielkie zespoły tamtego okresu, zawsze stawali w obronie praw człowieka - kobiet czy osób LGBT. Usłyszałem kiedyś na studiach teologii, że ktoś nie lubi R.E.M. Pytam: a dlaczego? świetna muza, klasyk! Odpowiedź: bo ten wokalista … jak mu tam? Podpowiadam: Mike Stipe. Ciągnie dalej: No, właśnie! Bo on jest pedałem! Ręce opadają! Chrześcijanie. Miłuj bliźniego swego… Jeśli już to jest gejem albo jest homoseksualny. Ale co to, do cholery, zmienia? Jest wrażliwym i przyzwoitym człowiekiem, walczy o prawa człowieka i tworzy świetną muzykę. No, ale nie przetłumaczysz niektórym.


Zapytacie pewnie skąd mi się dzisiaj akurat R.E.M. przypomniał? A to dlatego, że w minionym tygodniu, tj. czwartek 6 października, minęło 30 lat od ukazania się albumu Automatic For The People. To ósmy album tego amerykańskiego zespołu, który został wydany niemal rok po genialnym i obsypanym wszelkimi możliwymi nagrodami krążku Out Of Time. Rodzi się pewnie w Waszych głowach pytanie jak to się stało, że zespół tak szybko  się ogarnął. Okazuje się, że album Automatic For The People miał swoje początki jeszcze przed wydaniem Out Of Time. A konkretnie podczas nagrywania i ostatecznego miksowania, które odbyło się Paisley Park Studios w grudniu 1990 roku. To właśnie tam pojawiły się dema do takich kompozycji jak Drive, Try Not To Breathe czy Nightswimming. Po zakończeniu obowiązków promocyjnych związanych z Out Of Time członkowie zespołu R.E.M. rozpoczęli formalną pracę nad kolejnym albumem. Począwszy od pierwszego tygodnia czerwca 1991 roku gitarzysta Peter Buck, basista Mike Mills i perkusista Bill Berry spotykali się kilka razy w tygodniu w studiu prób, aby pracować nad nowym materiałem. Raz w miesiącu robili robili sobie tygodniową przerwę. Często wymieniali się instrumentami: Buck grał na mandolinie, Mills na pianinie lub organach, a Berry na basie. Buck wyjaśnił, że pisanie bez bębnów było produktywne dla członków zespołu. W założeniu miał być to album cięższy, niż Out Of Time. Grupa starała się napisać kilka szybszych rockowych numerów podczas prób, ale wymyślili mniej niż pół tuzina potencjalnych piosenek w tym stylu. Muzycy nagrali dema w standardowej konfiguracji zespołu. Według Petera Bucka muzycy nagrali około 30 piosenek. Wokalista Mike Stipe nie był obecny w tych sesjach. Zamiast tego zespół dał mi gotowe dema na początku 1992 roku. Stipe opisał tę muzykę dość sceptycznie: [bardzo] średnie tempo, dość kurewsko dziwne (...) Bardziej akustyczna, bardziej oparta na organach, mniej perkusji. W lutym R.E.M. nagrał kolejny zestaw dem w Kingsway Studios Daniela Lanoisa w Nowym Orleanie. Grupa postanowiła stworzyć gotowe nagrania z koproducentem Scottem Littem w Bearsville Studios w Woodstock  w stanie Nowy Jork, począwszy od 30 marca. Zespół nagrał nakładki w Miami i Nowym Jorku. Aranżacje smyczkowe zostały nagrane w Atlancie. Po zakończeniu sesji nagraniowych w lipcu, album został zmiksowany w Bad Animals Studio w Seattle.


Jeśli chodzi o warstwę liryczną, album Automatic For The People naznaczony jest smutkiem i bólem, jeszcze większym niż na Out Of Time. To głównie zasługa Petera Bucka. To on przejął inicjatywę w zaproponowaniu nowego kierunku dla zespołu. Album porusza tematy straty, żałoby czy poczucia stawiania się coraz starszym. Zespół był także wtedy w zupełnie innym miejscu i czasie jeśli chodzi o dzieje świata. To wszystko świetnie złożyło się na teksty i muzykę. Sweetness Follows, Drive i Monty Got A Raw Deal w szczególności wyrażają znacznie mroczniejsze tematy niż kiedykolwiek, a Try Not To Breathe opowiada o śmierci babci wokalisty. Ciekawostką jest też fakt, że kompozycje takie jak Drive, The Sidewinder Sleeps Tonite, Everybody Hurts i Nightswimming zawierają aranżacje smyczkowe autorstwa byłego basisty Led Zeppelin - Johna Paula Jonesa. Ignoreland, The Sidewinder Sleeps Tonite i Man On The Moon to najbardziej rockowe numery na płycie. Jak twierdzi Stipe (w konsekwencji zadowolony z efektów końcowych) cały album nawiązuje do lat 70-tych. Everybody Hurts został zainspirowany coverem Love Hurts Nazareth (oryginalne wykonanie The Everly Brothers).


Intrygujący jest też tytuł i okładka. Nazwa albumu nawiązuje do motta restauracji Weaver D's Delicious Fine Foods, która znajdowała się w mieście Athens, w Stanie Georgia. Jednakże zdjęcie na okładce nie ma związku z restauracją. Przedstawia bowiem ornament w postaci gwiazdy, który był częścią szyldu Sinbad Motel na Biscayne Boulevard w Miami, czyli w pobliżu Criteria Studios, gdzie nagrano większość albumu. Motel tam nadal jest, ale gwiazdy już nie ma, została uszkodzona przez huragan. Jednak ukośna podpora, do której ta gwiazda była kiedyś przymocowana, nadal jest obecna. Na tylnej okładce znajduje się fotografia starego budynku z wykazem torów napisanym pod tym samym kątem, z którego patrzy się na budynek. Inne zdjęcia, wewnątrz okładki albumu, wykonane przez Antona Corbijna, przedstawiają członków zespołu na plaży.


Album został wydany 6 października 1992 (niektóre źródła podają 5 października). W Stanach Zjednoczonych osiągnął drugie miejsce na liście Billboard i był na absolutnym szczycie na Wyspach Brytyjskich na UK Albums Chart. Krążek pokrył się czterokrotną platyną w USA (cztery miliony egzemplarzy), sześciokrotną platyną w UK (1,8 miliona) i trzykrotną platyną w Australii (210 000 egzemplarzy). W 1993 roku w podsumowaniu Listy Billboardu Automatic For The People okazał się najlepiej sprzedającym się albumem przełomu 1992/1993.


Poprzeczka została postawiona wysoko. Czy sprostali wymaganiom? Oczywiście. Out Of Time i Automatic For The People to moje absolutne faworyty z całego katalogu R.E.M. Później było już różnie. Ale o tym opowiem kiedy indziej. Słuchajcie tej płyty. Słuchajcie obu. NAPRAWDĘ WARTO! 😍








Bartas✌


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...