sobota, 14 maja 2022

Blues, rock, rockabilly, latyno i zaproszeni goście. The Black Keys powraca po roku z nowym albumem - "Dropout Boogie" .

 

Niewiele jest dzisiaj takich kapel, które tak umiejętnie czerpią z bluesa i rock’n’rolla jak The Black Keys. 20 lat na scenie, 10 albumów studyjnych i to niezawodne połączenie blues rocka ze zdrową domieszką funku soulu i popu. To domena duetu z Akron w stanie Ohio - gitarzysty i wokalisty Dana Auerbacha oraz perkusisty Patricka Carneya. Po udanym zeszłorocznym albumie Delta Kream, muzycy wracają ze zdwojoną siłą albumem jedenastym albumem studyjnym zatytułowanym Dropout Boogie. I co ciekawe - album ten został wydany 13 maja 2022 roku, czyli na dzień przed 20 rocznicą debiutanckiej płyty The Big Come Up (kiedy piszę recenzję tej najnowszej płyty, mija właśnie 20 lat od debiutu). Na Dropout Boogie zaprosili także specjalnych gości - Billy'ego F. Gibbonsa z ZZ Top, Angelo Petraglia z Kings Of Leon i Grega Cartwrighta z Reigning Sound. Bez zbędnego gadania przechodzimy już do zawartości muzycznej.


Zarówno Cartwright, jak i Petraglia zaznaczają swoją obecność w bardzo udanym utworze otwierającym album - Wild Child. Funkowy i perkusyjny feeling zawiera charakterystyczną dla Dana Auerbacha grę na gitarze w tonie fuzz. Wild Child niczym filip z konopii, wyskakuje z głośnika. To zaraźliwa i skoczna piosenka, która sprawia, że nie można ustać w miejscu. Idąc dalej mamy It Ain’t Over. Nagranie to łączy latynoski groove z bluesem znad Delty, tworząc jednocześnie intymną, mroczną i melodyjną zabawę. Ale później wszystko przechodzi już do prostego oldschoolowego rockabilly. For The Love Of Money to świetny bluesior / rockabilly z zagrywkami slide na gitarze, które warczą niczym pociąg po szynach oraz imponującym gładkim falsetem Auerbacha w wersie If Your soul’s for sale then just name Your price. Kolejny numer, Your Team Is Looking Good, to zabawna, zabarwiona sportowym zaśpiewem pioseneczka, która wnosi do tekstów uczucie odwiecznej rywalizacji: Ashes to ashes/ Dust to dust/ Beat everybody but You won’t beat us.


Spragnionym bardziej nastrojowego, a zarazem mrocznego klimatu, polecam Good Love z gościnnym udziałem wspomnianego już Billy'ego F. Gibbonsa z ZZ Top. Utwór emanuje mroczną i funkowa wrażliwością, która pasowałaby idealnie jako ścieżka dźwiękowa do Rodziny Soprano. Zostajemy chwilę w tym nieco smutnym nastroju za sprawą utworu How Long. Tempo perkusji jest zwolnione, a gra na gitarze Auerbacha jest liryczna. Nie brakuje na tym albumie też odniesień do wielkiego Chucka Berry'ego. Cofamy muzyczny zegar, wsłuchując się w Burn The Damn Thing Down, który łączy indie rock z korzennym, rozmytym dźwiękiem. Happiness jest bardziej prostym rockerem w średnim tempie o sporym potencjale melodyjnego uderzenia, podczas gdy Baby, I’m Coming Come ma charakter bardziej unowocześnionego brzmienia. Numer jest nieco mniej rozmyty, bardziej wyrazisty, ale nie brakuje mu gitarowej gry, która emanuje, wchodząc w południową rockową jamę. Album zamyka się łagodnymi dźwiękami Didn’t I Love You - pewnej siebie i funkowej rockowej melodii, która przenosi wszystko na właściwe tory, z żywą nutą.


Dropout Boogie spełnia obietnicę tego, czego fani oczekują od The Black Keys. To płyta wierna podstawowemu brzmieniu zespołu i album, który honoruje pokolenia rock and rolla, które pojawiły się wcześniej. Co więcej - zaproszeni przez duet goście wydają się tchnąć nowe życie w zespół. Tchnąć style, z którymi muzycy The Black Keys jeszcze się nie stykali. Album znakomity. Wstyd nie mieć😍 Bartas✌

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...