niedziela, 31 października 2021

Wola walki, mistrzostwo i ten niebezpieczny punk rock. O albumie Queen "News Of The World" słów kilka.

 

Na przełomie 1976/77 światem muzycznym zawładnął punk rock. Nurt bardzo niebezpieczny dla wielu istniejących wówczas rockowych gigantów. Zanikał rock progresywny, postawiono na minimalizm muzyczny. W tym samym czasie zespół Queen wydał swój szósty studyjny album pt News Of The World. Stało się to 28 października roku 1977. Mimo, iż koncerty nie zmieniły się to nowy album był dla fanów zaskoczeniem i … jak się okaże jeden z tych utworów nosi znamiona … punkowe, ale o tym za moment. Owiane legendą jest słynne spotkanie Freddiego z basistą Sidem Viciousem i to jak wokalista Queen wylał Sida za drzwi. Z kolei Brian wspomina stosunki z Sex Pistols dobrze: Bardzo często nachodziliśmy na siebie w korytarzu, rozmawiałem z Johnnym Rottenem o muzyce i życiu, zachowywał się z kulturą. Niemniej jednak Freddie nie pozostawił na punkowcach suchej nitki, bo na koncertach zakładał obcisłe getry w kratkę i popijał zdrowie publiki z drogim szampanem. Całkowicie nie punkowe zachowanie. Prawda? Chociaż Brian May i Roger Taylor doceniali Sex Pistols, zwłaszcza perkusiście spodobał się rock’n’rollowy luz, jednak cała ta otoczka i filozofia wydawała się bardzo sztuczna gitarzyście Królowej. Jak już wspomniałem album ukazał się 28 października. Z racji tego, że dwie poprzednie płyty nosiły nazwę od filmów Braci Marx – Noc W Operze oraz Dzień Na Wyścigach – zespół chciał nazwać i tę płytę tytułem filmu wspomnianych braci Duck Soup, ale Groucho odmówił zaproponowawszy im tytuł następnego filmu, jaki miał się ukazać – Największe Hity The Rolling Stones . W końcu zdecydowano, że zatytułują News Of The World.


Tup-tup klask! Tup-tup klask! Od właśnie tych dźwięków zaczyna się płyta. Rockowy bit wszech czasów. Zna go chyba każdy, nawet osoba, która nie interesuje się twórczością grupy Queen. We Will Rock You, bo to o nim przecież mowa, napisał gitarzysta Brian May, zainspirowany chóralnym śpiewem publiki na koniec jednego z koncertów Queen. Jego gitara Red Special jest tutaj jedynym żywym instrumentem pojawiającym się zresztą na sam koniec utworu, a nadająca rytm reszta to wyłącznie odgłosy tupania i klaskania. Ciekawa jest historia powstania tegoż rytmu. Nieżyjący już inżynier dźwięku Mike Stone w około 15 podejściach nagrał odgłosy tupania i klaskania każdego, kogo zobaczył w Wessex. Stworzył w ten sposób podkład rytmiczny utworu. Któregoś dnia wziął ze sobą kilku znajomych do studia, poustawiał na podestach perkusyjnych i kazał powtarzać ten bit, który dziś zna cały świat. Autor słów Brian May pokazuje w nim bunt i wolę walki. Wielki przebój wielokrotnie samplowany przez wiele kapel. Nagrano również do niego teledysk w scenerii posiadłości Rogera Taylora. Łączy się tematycznie z kolejnym utworem …


We Are The Champions. Kolejny wielki przebój i rockowy hymn autorstwa Freddiego Mercury’ego. Jak się okazuje inspiracją do jej napisania były – podobnie jak u kolegi – chóralne zaśpiewy, ale kibiców futbolu. Sam Freddie mówił o tym utworze, że to najbardziej egoistyczna piosenka, jaką kiedykolwiek napisał. Sądził też, że można uznać ten utwór jako jego własną wersję My Way Franka Sinatry. Autor nie ma tu jednak na myśli bezpośrednio siebie czy cały Queen. Zwycięzcą jest każdy z nas, bo każdy z nas boryka się z problemami dnia codziennego. O tym jest ta piosenka. Pozostali członkowie zespołu na początku mieli niezłą zwałę z Freda i z jego kawałka (nie pierwszy i nie ostatni raz zresztą!), potem May zaczął odczuwać przerażenie, mówiąc koledze, iż nie mogą tego wydać, bo to zbyt odważny utwór. Freddie na swoim postawił. Queen SĄ MISTRZAMI i nie ma w tym żadnej przesady. Piosenka dotarła do drugiego miejsca List Przebojów na Wyspach i do pierwszego we Francji. Nakręcono też do niego teledysk w New London Theatre w obecności niemal tysiąca zaproszonych fanów, którymi dyrygował Freddie w kostiumie Niżyńskiego. Po zaledwie jednym odsłuchu publika zareagowała tak, jakby usłyszała nowy utwór tyle razy, co Keep Yourself Alive czy Seven Seas Of Rhye. Oba te utwory ukazały się także na singlu jak również od czasu ukazania się światu kończyły wszystkie koncerty Queen.


Idąc dalej mamy Sheer Heart Attack. Punk rock, proszę Państwa. Napisany na trzecią płytę zespołu o tym samym tytule przez Rogera Taylora, ale nie został ukończony. Perkusista Queen nagrał tutaj wszystkie partie instrumentów za wyjątkiem partii gitar solowych. Na koncercie utwór wykonywał Freddie. Dalej do głosu dochodzi dalej Brian May ze swoją subtelną balladą All Dead, All Dead opartą na fortepianie oraz jego słynnych orkiestracji gitarowych. Tematyka utworu? Śmierć.


Basista John Deacon znów dostarcza nam śliczny hit w postaci podniosłego utworu (podobnie jak We Are The Champions, ale bez pretensjonalności) – Spread Your Wings. W sumie jest to pierwszy singel grupy bez chórków i harmonii wokalnych. Tekst opisuje młodego chłopaka o imieniu Sammy, który zarabia na życie sprzątając w barze. Narrator stara się go rozchmurzyć, śpiewając rozwiń skrzydła i odleć. Powstał też teledysk w posiadłości Rogera Taylora (w tym samym czasie też do We Will Rock You). Z racji, że było to zimą i na świeżym powietrzu, sytuacja wymusiła od Briana Maya użycia repliki gitary Red Special, a Freddie miał rękawiczki dźwiękowca. Praca na planie szła mozolnie, bo Freddiemu odwalała głupawka. Utwór zamieszczony był na stronie B singla Sheer Heart Attack. W klipie widzimy jak John na początku "gra" (bo wiadomo, że to playback) na fortepianie, a potem szybko przechodzi do basu. W rzeczywistości partia klawiszy na początku utworu została zagrana przez Briana Maya.


Fight From The Inside to kolejny udany killer rockowy Rogera. Perkusista Queen chyba nie byłby sobą, gdyby nie nagrał na płytach Queen prawdziwie rockowego numeru. Do tego wszystkiego ta jego niesamowita i nie do podrobienia barwa głosu. W tym samym okresie pracował już jako pierwszy z członków Queen na solowymi dokonaniami, ukazał się singiel (I Wanna) Testify oraz Turn On Tv. Fight From The Inside miał też być solowym dokonaniem, ale jednak trafił na album Queen.


Życie seksualne Freddiego nabierało tempa. Coraz bardziej zagłębiał się w środowiska gejowskie. Gdy pozostali członkowie chodzili do baru ze striptizem, Freddie do baru dla gejów. Mimo, że era disco jeszcze się na dobre nie rozpoczęła to Freddie mocno nią zainspirowany napisał kawałek Get Down, Make Love, o swych seksualnych podbojach łącząc klimaty tamtejszego r’n’b i spacerocka. Można wyczuć tutaj zapowiedź … Flasha Gordona. Tak, Queen wszystko niemal w muzyce wyprzedzali. 


Ręka do góry – kto jest fanem bluesa?  Na Nowościach Ze Świata znajdziecie go w aż dwóch odsłonach. Sleeping On The Sidewalk został napisany przez Briana Maya i zarejestrowany na… próbie zespołu. Mimo wyczuwalnych kilku pomyłek utwór trafił na płytę. Brzmi troszkę jak taśma demo, bo w zasadzie taką się jawi, ale moim skromnym zdaniem wskazuje na naturalność muzyka. To jedyny utwór na płycie, w którym udziału nie brał Freddie.


John Deacon to taki niepozorny, cichy, nieśmiały, małomówny człowiek chcący po prostu pograć na basie i troszkę zarobić, ale …. jak z czymś wyskoczył, z jakimś pomysłem, numerem to po prostu klękajcie narody. Kolejna śliczna ballada, pięknie zaśpiewana przez Freddiego z towarzyszeniem hiszpańskich gitar. Tekstowo można doszukać się analogii do poprzedniego Deacon’owego kawałka z tej płyty – wspomnianego Spread Your Wings. Ja przynajmniej wyczuwam. Pierwszy traktuje o chłopcu, który chciał coś osiągnąć, a nie tylko zamiatać bar w Emerald, a Who Needs You – o opuszczeniu, zdradzie, o kłamstwach ukochanej. Freddie śpiewa przepięknym cichym falsetem.


Za życia Freddiego cała kariera Queen była niczym jak jednym wielkim teatrem. I nawet gdy moda na występy teatralne i wykwintne stroje minęła (a w latach 80tych zespoły tylko stały co najwyżej potrząsając głowami) zespół Queen w dalszym ciągu szedł w tym kierunku.  A robił to dzięki niesamowitej charyzmie Freddiego. Ale jak się okazuje nie on jeden inspirował się baletem i teatrem na scenie. Także Brian May, z tymże od zupełnie innej strony – tekstowej. Utwór It’s Late jest inspirowany właśnie trzyaktową sztuką teatralną. Ten utwór ma niezwykle ciekawą historię, więc warto się nad nim pochylić. Tekst opisuje w trzech aktach opisuje romans, który jest o krok od zakończenia. Mówi autor: Cóż, to kolejna z opowieści o życiu. Myślę, że jest to swego rodzaju zapis doświadczeń, które ja miałem i doświadczeń, o których myślałem, a także inni ludzie mieli. Myślę jednak, że to bardzo osobisty tekst. Napisałem go w trzech aktach: pierwsza część dzieje się w domu, w którym facet jest ze swoją kobietą  druga część dzieje się w pokoju, gdzie ten sam facet jest z inną kobietą, która go kocha, ale nie może tej miłości pomóc. W trzecim akcie facet wraca do swojej pierwszej. Warto też nadmienić, że od strony muzycznej gitarzysta na rok przed Eddiem Van Halenem użył w utworze techniki tappingu. W wywiadzie dla Guitarist Magazine w 1982 powiedział, że zainspirował go gitarzysta nieznanej grupy z Teksasu. Również wokaliza Freddiego robi niezwykłe wrażenie i ten niesamowicie wysoki ton w końcówce utwór przed ostatnimi taktami perkusji Rogera. Nie, to nie jest gitara Maya, ani falsetto Rogera. To Freddie!!!


Ok, doszliśmy właśnie oficjalnie do ostatniego utworu na płycie. Wspomniałem chyba bluesa, prawda? I mówiłem też, że pojawia się dwukrotnie? Tak. Płytę zamyka utwór Mercury'ego My Melancholy Blues. Mimo, iż tytuł sugeruje bluesa to tak naprawdę jest inspirowany jazzem. Utwór charakteryzuje się bardzo ograniczonym instrumentarium, nie ma tu żadnych skomplikowanych aranży i chórków. Jest za to głos Freddiego, który wydaje się być bardzo rozżalony i smutny z powodu odejścia i porzucenia ukochanej osoby. Wokalista akompaniuje sobie przy fortepianie (genialna struktura akordów!), John gra na bezprogowym basie, a Roger cichutko uderza miotełkami o werbel. Tak kończy się ta płyta.


Okładka intryguje. Została namalowana przez Franka Kelly'ego Freasa (+ 2005). Artysta wykonał parodię swego własnego dzieła umieszczonego w roku 1953 na okładce magazynu Analog Science Fiction And Fact. Freas odtworzył przygnębionego robota, który na okładce News Of The World trzyma w swojej mechanicznej dłoni członków Queen. Ciekawostką jest, że w ramach kampanii reklamowej  wytwórnia EMI wypuściła serię stojących zegarów przypominających robota. Bardzo drogie były, ale w tamtych czasach nie oszczędzano. Chcieli, aby producenci i zespół finansowo czuli się dobrze.

Szósty album Królowej zebrał mieszane recenzje, ale idealnie trafił w swój czas, w okres - jak wspomniałem - bardzo niebezpieczny. Można powiedzieć, że i muzycy Queen na swój sposób nagrali punkowy album, jakby na przekór panującej modzie i to właśnie punkowej. Zwróćcie uwagę na brzmienie - jest bardzo brudne i garażowe. Świetny rockowy album. Mam wrażenie, że niezbyt doceniany. Polecam gorąco! 😍







Bartas✌

2 komentarze:

  1. Niecodzienny album i intrygująco opisany.Brawo Bartek❤😊

    OdpowiedzUsuń
  2. 3 miejsce w moim osobistym zestawieniu. Uwielbiam historie opowiedziane w Spread your wings i Its late. Rockowy i melwncholijny, znakomity brzmieniowo oraz poruszajacy w warstwie tekstowej.

    OdpowiedzUsuń

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...