czwartek, 10 grudnia 2020

Nie osiąść na laurach, utrzymać się na szczycie. O piątym albumie Queen "A Day At The Races" słów kilka...

Po wydaniu czwartego albumu
A Night At The Opera i wielkim sukcesie singla Bohemian Rhapsody zespół Queen mógł odetchnąć z ulgą. Nie rozpadli się, mogli dalej tworzyć piękną muzykę. Byli na szczycie, ale nie osiedli na laurach. Robili wszystko, by z tego szczytu nie spaść, utrzymać się na nim. Chcieli nagrywać kolejne, równie dobre albumy. Niemalże rok po wydaniu Nocy w Operze, 10 grudnia 1976 roku, ukazał się piąty studyjny album Queen zatytułowany … A Day At The Races. Tytuł nawiązuje do poprzednika i również wzięty jest od tytułu filmu Braci Marx. Mając odpowiednie środki finansowe na korzystanie ze studia nagraniowego w lipcu 1976 roku weszli do studia The Manor, by rozpocząć pracę nad albumem. Po raz pierwszy muzycy sami zajęli się produkcją wraz z pomocą inżyniera dźwięku Mike’a Stone’a. Tym razem Roy Thomas Baker, który produkował pierwsze cztery albumy, dostał wolne. Do końca lipca 1976 roku muzycy nagrali podstawy do sześciu utworów Good Old Fashioned Lover Boy, The Millionaire Waltz, You Take My Breath Away, Simple Man (White Man), Drowse i Somebody To Love, ale w krótszej wersji, bez sekcji klaskania. 

Wyścig konny, Kempton Park, 16 paździenika 1976r.

Po niedługiej przerwie wrócili pod koniec września ponownie do studia, by ukończyć album Na początku października członkowie oficjalnego fanklubu Queen zostali powiadomieni o powstaniu albumu. Wysłano list, w którym wspomniano, że wyjdzie nowy album i prawdopodobnie jego tytuł to A Day At The Races, ale nie zostało to jeszcze potwierdzone. Wspomniano także, że singiel nie został jeszcze wybrany, ale że Freddie napisał jakiegoś wiedeńskiego walca. Smaki się wyostrzały coraz bardziej. 16 października 1976 roku Queen wzięli udział w … wyścigu konnym w Kempton Park. Tam zatwierdzono oficjalnie tytuł albumu. Pozostałą część sesji muzycy spędzili na dogrywaniu i nagrywaniu kilku utworów. Pełna wersja Somebody To Love została zmiksowana w Sarm West 22 października 1976 r. White Man został ukończony i zmiksowany 24 października 1976 r.  Long Away powstał 26 października 1976 r. wraz z kopią Lover Boy (Good Old Fashioned Lover Boy). You Take My Breath Away powstała 2 listopada 1976 r. Album  został ukończony 19 listopada 1976 roku. Przejdźmy do konkretów.


Album otwiera jeden z najbardziej zajebistych rockowych riffów ever i nieodłączny punkt niemal każdego koncertu. Utwór Tie Your Mother Down autorstwa Briana Maya.. Gitarzysta Queen napisał go na szczycie wulkanu na Teneryfie. Powstawał już w 1968 roku, a więc przed powstaniem grupy Queen. Wysłano go tam, aby wyposażył nowe obserwatorium astronomiczne na zboczu Pico de Teide, a przy okazji przeprowadził obserwacje konieczne do napisania pracy doktorskiej. Siedział tam zupełnie sam i słuchał Beatlesów. Jak sam stwierdził - bardzo mu to odpowiadało, bo był zauroczony tym niezwykłym, odludnym miejscem. I pewnego razu siedząc sobie tam na tym szczycie Pico de Teide wziął gitarę i zaczął grać, a riff, który mu przyszedł do głowy, rozwinął później w Tie Your Mother Down. Podkreślić należy, że Brian nie miał ze sobą gitary Red Special tylko jakąś tam zwykłą, niewielką klasyczną gitarę. Nie pamięta co się z nią stało. Utwór został wydany na singlu 4 marca 1977 roku. O czym jest tekst? Roger Taylor nie wie tego do dziś. You Take My Breath Away to przepiękna ballada fortepianowa Freddiego, którą śmiało można nazwać siostrą bliźniaczą Love Of My Life. Temat utworu jest podobny. Wszystkie chórki i wokale to robota Freddiego. Premierowe wykonanie na żywo miało miejsce na długo przed oficjalnym ukazaniem się na płycie, 18 września 1976 w Hyde ParkuLong Away to kompozycja Briana. Jest jedną z niewielu utworów, gdzie gitarzysta nie używa wyłącznie swojej słynnej gitary Red Special. Pojawia się też tutaj dwunastostrunowa gitara. Początkowo chciał użyć gitary Rickenbackera (taką jaką miał John Lennon), ale nie mógł dojść do ładu jeśli chodzi o gryf, bo był za cienki na jego długie palce. Utwór z pozoru wesoły i lekki, zbliżony stylistycznie nieco do 39, ale znaczenie jest smutne i nostalgiczne. Jak cały Brian czasem bywał. Zrobić utwór, będący totalnym pastiszem, ale za to z klasą? TYLKO QUEEN! Tylko Freddie coś takiego mógł zrobić. Nie dziwota, bo zawsze był artystą wszechstronnym i eklektycznym. Eklektyzm był muzyczną domeną Queen. The Millionaire Waltz dedykowany managerowi Queen i Eltona Johna - Johnowi Reidowi. Konstrukcja utworu jest tak szalona, że aż genialna. Na początku Freddie uderza w akord na 3/4, po czym wchodzi John ze swoją linią basem, wtórując mu. Tempo często się zmienia, a nawet jest moment, który przypomina nieco początek trzeciej części utworu Bohemian Rhapsody, grany już na 4/4. Później mamy walca - um papa, um papa, um papa, um papa - gdzie gra Freddie na pianinie, a Brian wtóruje przecudną majestatyczną wręcz jak na Queen przystało solóweczką. No, genialny utwór! A nasz nieśmiały i cichy John? Napisał You And I. Tu można się doszukać odniesień do jego pierwszego wielkiego hitu z poprzedniej płyty - You're My Best Friend. Nigdy nie zagrany utwór na żywo znalazł się na drugiej stronie singla Tie Your Mother Down 4 marca 1977 roku. Ładna, lekka ballada, z mroczniejszym środkiem i fajnymi chórkami - tu turu turu turu turu - i pogodnym zakończeniem. Tak kończy się pierwsza strona albumu.


Odwracamy płytę na drugą stronę i co my tutaj mamy? Wielki przebój Queen, autorstwa Freddiego - Somebody To Love. Był pierwszym singlem promującym album. Wydano go 12 listopada 1976 roku. Kiedy się go raz posłucha zapadnie w pamięć na wieki. Niby wesoły, przebojowy do zanucenia. W warstwie tekstowej jest on raczej smutny. Autor wyraża żal do Boga/Siły Wyższej i pyta jaki jest sens życia samemu. To cały Freddie - kochany, ale z drugiej strony bardzo samotny. Często powtarzał: Możesz być bardzo kochany, a jednocześnie bardzo samotny. Freddie daje tutaj niesamowity popis wokalny w towarzystwie chórkowych aranży. Porusza się w bardzo szerokiej skali głosu - od pełnego G#2 do falsetu G#5. Uwielbiał gospel. Był wielkim miłośnikiem zmarłej Arethy Franklin. I to właśnie pod jej wpływem napisał ten znakomity utwór 20 kwietnia 1992 roku na koncercie w hołdzie Zmarłemu Wokaliście utwór zaśpiewał także Wielki Nieobecny George Michael. Poradził sobie znakomicie!  Ale nikt się z Freddiem równać nie może. Idąc dalej mamy White Man - kompozycja Briana Maya. Chyba najtrudniejsza jeśli chodzi o tematykę - imigranci. Przypomina troszkę pod niektórymi aspektami The Prophet's Song. Warte posłuchania. Freddie w latach 70-tych mocno lubował się vodevilowych brzmieniach, czego dał wyraz już w utworze najpierw Killer Queen z albumu Sheer Heart Attack, a potem Lazing On A Sunday Afternoon i Seaside Rendezvous z albumu A Night At The Opera. Kolejną zaś jego kompozycją, zahaczającą o pastisz, jest Good Old-Fashioned Lover Boy. Czwarty singiel promujący album A Day At The Races i został wydany na minialbumie Queen’s First EP wraz z utworami: Death On Two Legs, Tenement Funster i White Queen. Ciekawostką jest fakt, że w chórkach pojawia się głos nieżyjącego już, wspomnianego na początku, inżyniera dźwięku Mike'a Stone'a. Lekki i frywolny utwór, który fajnie poprawia nastrój Możemy go także znaleźć na pierwszej części składanki z największymi przebojami grupy  W czerwcu roku 1977 zespół wykonał go na żywo w programie Top Of The Pops, a partię chórkową wspomnianego inżyniera wykonał Roger. No, właśnie. A czy Pan Taylor też ma coś zaprezentowania na tym albumie? Jasne! utwór Drowse to taka siostra bliźniaczka I'm In Love With My Car. Charakteryzuje się sennym klimatem, mocnym wokalem i gęstym brzmieniem gitary oraz dobrze nastrojonymi bębnami. Bardzo podobne metrum. To przedostatni utwór na płycie. W roku 2014 znalazł się na składance Queen Forever Niepotrzebnej składance z piękna okładką. Album zamyka piosenka Teo Torriatte (Let Us Cling Together) została napisana przez Briana dla japońskich fanów. Rozpoczyna się bardzo delikatnym motywem fortepianowym Briana, z nieco smutnym i refleksyjnym śpiewem Freddiego, po czym przechodzi w wpadający w ucho, bardzo pogodny tekstowo refren. Let Us Cling Together, czyli trzymajmy się mocno razem. Na koncertach w Japonii był to stały punkt programu, gdzie wokalista śpiewał na przemian z publiką. Jest to jeden z trzech utworów Queen, gdzie część tekstu jest nie śpiewana po angielsku, druga to Mustapha z wymyślonym przez Freddiego arabskim, a trzecia Las Palabras De Amor.


Album zadebiutował na pierwszym miejscu w Wielkiej Brytanii, Japonii i Holandii. Uplasował się piątej pozycji amerykańskiego Billboard 200 i osiągnął status złotej płyty w Stanach Zjednoczonych, a następnie osiągnął status platyny w tym samym kraju. W ogólnokrajowym plebiscycie BBC w 2006 roku znalazł się na 67 pozycji albumów wszech czasów.. Queen nie spoczęli na laurach, parli do przodu, wznosząc się na same szczyty. Świat coraz bardziej stawał przed nimi otworem. Jazda absolutnie obowiązkowa. WSTYD NIE ZNAĆ I NIE MIEĆ! 😊








Bartas✌



2 komentarze:

  1. Płyta z moim ukochanym Somebody to love.
    Klasyczne Queen z rockowym przytupem, nutą nostalgii [Take my breath away], energią i pasją oraz wokalem Freddiego w szczytowej formie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity album.Queen, jeden z moich ukochanych. Ostatnio po trochu wracam do.tych wczesniejszych plyt. Milo posluchac Krolowej.

    Dziekuje za swietny post Bartas.

    OdpowiedzUsuń

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...