Zanim zacznę znów pisać o archeo płytach, chciałbym troszkę pójść w nowości. Trzeba pisać też o tym, co dzieje się w muzyce obecnie. Mimo, że czasy są mega nieciekawe, wręcz paskudne, powiedziałbym nieładnie, że chujowe, to muzyka kwitnie, daje nadzieje i łagodzi obyczaje. Dziś chciałbym się podzielić się swoimi przemyśleniami o najnowszej płycie jednego z moich ulubionych gitarzystów młodego pokolenia - Joe Bonamassy. Twórczość tego 43-letniego muzyka jest tak przebogata, a okres pomiędzy wydawaniem kolejnych albumów jest tak krótki, że słuchacz przestaje za jego twórczością nadążać. Bonamassa jest artystą bardzo zapracowanym. Nie tylko albumy studyjne, ale i mnóstwo wydawnictw koncertowych. Do tego udziały gościnne z takimi gwiazdami jak znakomita Beth Hart potwierdzają pracowitość, wielkość i naprawdę wysoki poziom.
Józek właśnie poszerzył swoją pokaźną twórczość nowym albumem zatytułowanym Royal Tea. Album ukazał się 23 października 2020 roku dzięki wytwórni Provogue / Mascot Label Group. Płyta jest inspirowana brytyjskimi bohaterami gitarowymi artysty - Jeffem Beckiem, Johnem Mayallem i The Bluesbreakers, Ericem Claptonem, Led Zeppelin i Cream. Została nagrana w legendarnym Abbey Road Studios w Anglii. Royal Tea przybliża Bonamassę do typu brytyjskiego bluesa, którego odkrył jako dziecko w kolekcji płyt swojego ojca. Dźwięki te ukształtowały 12-letnią przyszłą gitarową gwiazdę i zapoczątkowały muzyczne szlaki, którymi do dziś przemierza . Bonamassa jest dobrze znanym ryzykantem, a jego fani uznają ten zestaw za kolejną niesamowitą niespodziankę ze strony wszechstronnego gitarzysty. Na płycie znalazło się dziesięć autorskich kompozycji napisanych wspólnie przez Bonamassę i ważnych brytyjskich artystów, takich jak Bernie Mardsen, Pete Brown czy Jools Holland. Album wyprodukował wieloletni współpracownik i przyjaciel muzyka Kevin Shirley, a w nagraniach udział wzięli regularnie koncertujący Bonamassą muzycy: Anton Fig (perkusja), Michael Rhodes (bas) i Reese Wynans (klawisze). Artysta bardzo ceni sobie współpracę z nimi: Uwielbiam ich podejście do bluesa… jasne i proste.
Album rozpoczyna się utworem When One Door Opens ze świetnie brzmiącym orkiestrowym intro. Joe nawiązuje ewidentnie do klasycznego brytyjskiego bluesa czy rocka lat 70 - tych. Brudne riffy łączą się z delikatniejszymi, lirycznymi pasażami i chwytliwymi melodiami, tworząc pomysłowe patenty, które wciągają słuchacza. Jego gitarowe brzmienie jest pełne oldskulowego przesteru i idealnie pasuje do utworu. Joe doskonale rozumie ten styl od podszewki i nadaje mu coś swojego, nie zmieniając go w coś, czym nie powinien. Joe odkrył muzykę bluesową dzięki brytyjskim interpretatorom bluesa i dobrze nosi ich spuściznę. Tytułowy utwór Royal Tea to szorstki, wolniejszy blues, który został zainspirowany fragmentem Good Morning Britain o odejściu Harry'ego i Meghan od pałacowego życia. Przesłanie Joe jest takie, że jeśli królewska bajka rozgrywa się tak jak piosenka, to konkretnie udowodni, że blues jest uniwersalnym językiem, który wykracza poza różnice kulturowe, ekonomiczne i rasowe. Zamieszkuje w ludzkiej duszy. Jego gra jest tutaj ostra i pełna siły, a jego wokal jest emocjonalny i przekonujący. Why Does So Long To Say Goodbye to epicka ballada Bonamassy i singiel promujący. Chociaż znany jest ze swoich killerów bluesowych, bardziej powściągliwa i melodyjna gra Joe na początku tego numeru jest jedną z najlepszych momentów na tej płycie. Savannah to pół-akustyczny utwór z nutą gospel, który oddaje delikatnie romantyczny nastrój i ponownie ukazuje łagodną stronę Joe. Zaś High Class Girl to klasyczny blues zbudowany na rytmie Help Me / Green Onions. Coś, co w klasycznym bluesie uwielbiam najbardziej. Słuchając go mam wrażenie jakbym przeniósł się w czasie, do lat 60-tych XX wieku, siedział w jakiejś amerykańskiej knajpie, pił dobrą whisky i oglądał na żywo koncert lokalnych bluesmanów, których poziom zakrawa na światową sławę. Smaczkiem na płycie jest również Lonely Boy, w którym pojawiają się ciekawe urywane partie trąbki.
Mimo tak bogatego dorobku Joe i kilku już znakomitych wcześniejszych dokonań, nie da się przejść obojętnie obok Royal Tea. Fantastyczne jest to, że Joe potrafi nagrać płytę osadzoną w tradycji, biorąc za wzór najlepszych bluesowych klasyków, a jednocześnie nie jest w tym wszystkim wtórny. Doskonale porusza się po różnych odcieniach bluesa. Myślę, że gdyby nagrał kiedyś taką płytę jak Gary Moore w 1999 roku (A Different Beat), łącząc bluesowe solówki z elektroniką to również wyszedłby na tym z klasą i ze smakiem. Drogi Czytelniku. Mamy jesień. Szybko robi się ciemno, jest coraz zimniej. Dopada Cię chandra? Zapraszam Cię w imieniu Joe na herbatkę z nim. Zaparz sobie, usiądź wygodnie i ... poczuj bluesa 😊
Bartas✌
Plyta jak zawsze udana. Podobaja mi się inspiracje muzyczne artysty. Słychać w jego graniu wpływy legend oj słychac. Rewelacyjny klimat.
OdpowiedzUsuńBrawo Bartas świetnie napisane. Tak trzymać.