piątek, 2 października 2020

Żyj bez ostrzeżeń! Uwaga, idzie nowe! 20 lat temu ukazał się album "Warning" Green Day'a

Odkąd pamiętam bardzo lubię zespół Green Day i szczerze powiedziawszy mało mnie obchodzi to gadanie niektórych, że to gimbaza, pozerstwo i takie tam. Sranie w banie! Sraty-taty, dupa w kraty! Gimbazy nie było (i teraz już też nie ma), a Green Day już grał. Rok powstania 1987 jako Sweet Children. A ja doskonale pamiętam premierę ich trzeciego albumu
Dookie. Wtedy moja siostra się urodziła, to był rok 1994. Basket Case i When I Come Around królowały na listach przebojów. Mam gdzieś jeszcze nawet kasetę. Zmieniali się, to prawda. Dziś nie są już niszowi. Są do bólu mainstreamowi, ale...  są jednymi z nielicznych zespołów, którzy potrafią połączyć klasykę rocka z nowoczesnym brzmieniem. Pokazali to swoim opus magnum - American Idiot, o którym już pisałem. A dzisiaj, 3 października 2020 roku, mija 20 lat od wydania pewnej ich płyty, która ... odkąd pamiętam... zawsze wprawia mnie w dobry nastrój - Warning. I dzisiaj chciałbym o niej co nieco napisać. Gotowi? Trzy, dwa, jeden… start! Zaczynamy!

Po przerwie w trasie promującej czwarty album zespołu Insomniac (1995), Green Day nagrał bardziej eksperymentalny Nimrod. Na płycie, która zagłębiała się w bardziej różnorodne gatunki, w tym folk, ska i surf rock, znalazł się bezprecedensowy akustyczny hit Good Riddance (Time Of Your Life). Wokalista Billie Joe Armstrong wspominał, że stylistyczne odejście tej piosenki od wcześniejszej twórczości grupy sprawiło, że zaczął się niepokoić wydaniem jej: Bałem się, że ta piosenka wyjdzie ... ponieważ była to bardzo wrażliwa piosenka. To było naprawdę ekscytujące i bardziej pobudziło nas, jako kompozytorów, do rozszerzenia tego tematu. Zespół wyruszył w promocyjną trasę koncertową Nimrod, która w dużej mierze obejmowała bardziej kameralne występy z publicznością liczącą od 1500 do 3000 osób. Pod koniec trasy zespół zauważył, że jego publiczność ewoluowała. Trzeba Wam wiedzieć, że muzyka punk rockowa nie była już popularna w mainstreamie, ponieważ zespoły numetalowe, takie jak Korn, Limp Bizkit i Kid Rock, odniosły sukces. Green Day znalazł się na rozdrożu. 


W przypadku Warning, Green Day początkowo zdecydował się współpracować z innym producentem niż Rob Cavallo, który zajmował się produkcją trzech poprzednich albumów zespołu. Grupa wybrała Scotta Litta, który wcześniej współpracował z Nirvaną i R.E.M .. Jednakże zespół nie zgadzał się z Littem co do kierunku muzycznego albumu. Armstrong wspominał, że To po prostu nie wyszło. Był naprawdę fajny, ale dla tego konkretnego projektu po prostu nie była to odpowiednia chemia. Grupa później sprowadziła Roba Cavallo z powrotem, ale tym razem zespół zajął się większością obowiązków produkcyjnych, a Cavallo pełnił rolę „producenta wykonawczego”. Podczas pisania albumu i wczesnych sesji nagraniowych, Billie wielokrotnie słuchał płyty Boba Dylana Bringing It All Back Home z 1965 roku, która wywarła duży wpływ zarówno na muzyczne eksperymenty Warning, jak i teksty świadome społecznie. Zespół rozpoczął pracę nad albumem dwa lata przed wejściem do studia w celu nagrania 1 kwietnia 2000 roku. W tym okresie członkowie grupy spotykali się pięć dni w tygodniu, aby pisać nowe piosenki i ćwiczyć stare. Ludzie myśleli, że zespół sobie grzeje dupska na Hawajach, podczas gdy oni ciężko pracowali nad nowym albumem. 


Album został nagrany w Studio 880 w Oakland. Tworząc Warning, zespół eksperymentował z bardziej akustycznymi gitarami i dążył do uzyskania „niezbyt soczystego akustycznego… bardziej agresywnego, perkusyjnego brzmienia”. Tre Cool i basista Mike Dirnt również podkreślili głębsze rytmy na płycie. Utwór tytułowy, gęsto wyprodukowany podmuch warstwowych wokali [i] brzdąkających gitar akustycznych, zawiera „krążący riff basowy” podobny do tego z Picture Book autorstwa The Kinks. Waiting, który został sklasyfikowany jako „retro-popowy lament”, jest oparty na riffie z piosenki Petuli Clark Downtown z 1964 roku. Jego melodię porównuje się również do The Mamas & The Papas i do Kiss. Ken Tucker z magazynu Entertainment Weekly uważał, że Misery (absolutna perełka i mój ulubiony numer z tej płyty) to prawdopodobnie pomysł Billiego Joe na popową operetkę Brechta-Weilla. Zawiera instrumentarium „mariachi brass”, a także instrumenty smyczkowe, akordeony i gitarę akustyczną. Piosenka o długości pięciu minut została nazwana „eposem według standardów Green Day”. Misery w swoich wersetach opowiada różne historie, z których wszystkie kończą się nieszczęśliwie. Pierwsza zwrotka skupia się na dziewczynie o imieniu Virginia, która była jaszczurką lotną, termin określający prostytutkę, która wymienia seks na pieniądze z kierowcami ciężarówek na postojach ciężarówek na międzystanowych autostradach. Ciekawostką jest fakt, że zespół skomponował go na totalnym rauszu. Byli zalani w trupa. Mamy też Hold On, gdzie została użyta harmonijka, jest porównane do Love Me Do i I Should Have Known Better zespołu The Beatles. Macy's Day Parade jest absolutnym szczytem tekściarskich umiejętności Billiego Joe Armstronga. 


Jeśli zaś chodzi o teksty to album zawiera bardziej pozytywne i podnoszące na duchu przesłanie w porównaniu z wcześniejszymi płytami “Zielonych”. Album jest sarkastyczny, złośliwy, ale gdzieś na końcu widać jakąś pogodę ducha, jakieś światełko w tunelu. Wspomniałem o tym, że B.J. Armstrong słuchał Dylana, i to zainspirowało go do napisania tekstów z większym zaangażowaniem społecznym. Tak, zdecydowanie Warning zawiera bardziej polityczne motywy, czego przykładem jest utwór Minority. Było to zainspirowane obawą Armstronga, że ​​kandydat na prezydenta Al Gore przegra wybory prezydenckie w USA w 2000 roku i że urząd obejmie „ktoś naprawdę konserwatywny”. Mówił: Zawsze staraliśmy się trzymać ucho przy ziemi i mieć oczy otwarte na to, co się dzieje… to jeden z powodów, dla których naprawdę poświęcałem swój czas na pisanie piosenek, aby naprawdę [wywrzeć wrażenie]. po prostu piszę odruchową reakcję. Tekst Minority jest niejako przypomnieniem młodzieńczej mentalności wczesnej twórczości Green Daya. 


Album Warning dotarł do czwartego miejsca na liście Billboard 200, pozostając tam przez 25 tygodni i sprzedał się 156 000 kopii w pierwszym tygodniu. 1 grudnia 2000 r. płyta pokryła się złotem przez Recording Industry Association of America (RIAA) za sprzedaż 500 000 kopii. W Kanadzie krążek zajął drugą pozycję i pozostał na liście przez pięć tygodni.  1 sierpnia 2001 roku zdobył platynę za sprzedaż 100 000 egzemplarzy. Warning dotarł także do pierwszej dziesiątki w wielu krajach poza Ameryką Północną, w tym w Australii. Tam zdobył platynę, sprzedając się w 70 000 kopii. Recenzje były mieszane. Wielu krytyków pozytywnie wypowiedziało się o tych odważnych zmianach. Inaczej było z fanami. Wielu nie mogło zaakceptować ten fakt, że zespół złagodził brzmienie. Część fanów określiła Warning jako ten najgorszy album w ich karierze. Moim jednak zdaniem to niesłusznie niedoceniony album. Ma naprawdę wiele dobrych piosenek, które mają odniesienie do przeszłości w muzyce (Dylan, Beatlesi). Te piosenki, jak i ten album stanowiły ważny krok w metamorfozie zespołu. Nie wiem czy powstałby jeden z najlepszych płyt w historii rocka - American Idiot - gdyby nie Warning. Gorąco polecam! 







Bartas✌


3 komentarze:

  1. Jestes Bartek skarbnicą wiedzy, pieknie się czyty😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Sraty taty, dupa w kraty... rozwaliles mnie tym. Masz rację to jest kazdego indywidualna sprawa czego slucha. Mnie się Green Day nawet podobalo. Niektórzy się mnie czepiali o Scorpionsow na jednej fejsbukowej grupie muzycznej rockowej że muza Scorpions to rzekomo nie rock... A co jak nie rock przepraszam? Ciekawy artykuł, posłucham dzis wspomnianego przez Ciebie albumu z ciekawości zeby sobie wyrobic własne zdanie. Pozdrawiam serdecznie Bartas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano, staram się, by mój blog był troszkę z jajem pisany :)
      Dzięki! Scorpionsi - no oczywiście, że tak :) Klaus Meine ma fajnr głos. "Still Loving You" to przepiękna ballada, przy której mam ciarki. No, i oczywiście ograny do bólu "Wind Of Change" :)

      Dzięki serdeczne :)

      Usuń

Umarł Papież, niech żyje Papież Perpetua V. Ghost i ich nowy album - "Skeletá".

  Trzeba mieć niezłe jaja, żeby cztery dni po śmierci Papieża Franciszka wydać nowy album. Na to może się zdobyć jedynie zespół Ghost, który...