wtorek, 2 lipca 2024

Dzieło miłości i uhonorowanie pamięci. Johnny Cash powraca z zaświatów nowym albumem - "Songwriter".

 

Jako wieloletni wielki fan Johnny’ego Casha, jego innowacyjnej i niezwykle wpływowej muzyki country, cieszyłem się bardzo na wiadomość o tym, że ukaże się krążek z niepublikowanym wcześniej materiałem. Nie jest to pierwszy taki zabieg. Albowiem równo 10 lat temu ukazał Out Among The Stars, który do dziś jest bardzo chętnie słuchanym przeze mnie albumem w katalogu króla muzyki country. Zwykle takie pośmiertne wydania często sprawiają, że fani czują się oszukani z powodu nieharmonijnego zestawu poszarpanych ścinków w kompilacji tylko dla pieniędzy. Na szczęście najnowszy album Casha zatytułowany Songwriter nie jest niczym takim. W trakcie swojej kariery Johnny Cash prosperował dzięki własnemu pisaniu piosenek, ale nigdy nie stronił także od używania tekstów innych, by wzmocnić swoją pozycję. Najbardziej znane tego przykłady to Ring Of Fire autorstwa jego żony, June Carter-Cash oraz Hurt Trenta Reznora z Nine Inch Nails. Jednym z wielu pięknych aspektów trafnie zatytułowanego krążka Songwriter jest fakt, że każda piosenka zawiera teksty napisane wyłącznie przez Casha z doskonałym, dźwięcznym wykonaniem. Artysta nagrał jedenaście utworów podczas sesji demo w roku 1993. Działo się to tuż przed podpisaniem kontraktu płytowego z American Recordings i ostatecznym rozkwitem kariery we współpracy z producentem Rickiem Rubinem. Ostatnie albumy, takie jak Man In Black składały się głównie z coverów, a sesje demo przepadły w archiwach studyjnych. Na całe szczęście John Carter Cash - jedyny syn i jedyne dziecko Johnny’ego i jego drugiej żony June Carter - odkrył te nagrania i był niezwykle zachwycony jakością tekstów i wokali swojego ojca. Współpracując z Davidem “Fergie” Fergusonem, Carter Cash wyizolował kultowe partie wokalne bas-barytonu i gitary akustycznej, a następnie pieczołowicie odtworzył utwory ze starannie dobraną grupą muzyków - Marty Stuart, Pete Abbott, nieżyjący już Dave Roe i Dan Auerbach z The Black Keys, który zagrał partie gitarowe w Spotlight.


Krążek zaczyna się od bardzo mocnego akcentu - Hello, Out There. Autor wspomina i pozdrawia tych, którzy są już na tamtym świecie. Zanim dobrze poznałem cały album, ten utwór zapętlił mi się chyba z 15 razy i do tej pory nie mogę oderwać od niego uszu. Z jednej strony słyszymy, że jest to Johnny Cash, z drugiej zaś jest to coś innego. Produkcja tej kompozycji to wyrafinowana mieszanka tonów country i nowoczesnych efektów echa, które pozwalają na eteryczną spójność. Idąc dalej mamy wspomniany Spotlight z gościnnym udziałem Dana Auerbacha z The Black Keys na gitarze. Wytwórnia wybrała ten numer jako singiel zapowiadający całość i łatwo zrozumieć dlaczego. Kultowy, dźwięczny wokal Casha przenika, wymieniając momenty uwodzenia z wyrafinowanymi bluesowymi solówkami gitary elektrycznej i partią organów. Jak się okazuje nie wszystkie kompozycje tak naprawdę są premierowe. Wierni fani Artysty bez problemu rozpoznają aż trzy znane kompozycje w innych wersjach. Pierwszym z nich jest Drive On, który znalazł się oficjalnie na American Recordings. W innej inspirowanej produkcji tradycyjne brzmienie country Casha zostaje przeniesione do XXI wieku przez dobrze umiejscowione dźwięki syntezatora. Kinowy widok amerykańskiego Zachodu wpada do umysłu, gdy głos z zaświatów błaga nas, byśmy jechali dalej. Troszkę różnorodności w zestawieniu dodaje I Love You Tonite. Ta piosenka to klasyczna akustyczna progresja napędzana akordami fortepianu i gitarą hawajską, a wokal Casha jest wzbogacony o ciepłą harmonię. Najbardziej głębokim instrumentalnym elementem jest śmiała progresja gitary w Have You Ever Been To Little Rock. Ale pod spodem starannie dobrana praca rytmiczna nadaje głębie. Tekstowo Johnny zapewnia nieco bardziej żywych obrazów wiejskich. A jeśli komuś brakuje starego Casha z ery Sun Records, to odnajdzie w go kompozycji Well, Alright. W warstwie lirycznej Artysta snuje opowieść o interakcji między sobą, a… nieznaną kobietą w pralni. To z pewnością nie jest jakaś szczególnie wzruszająca opowieść, ale doskonały przykład wyjątkowej zdolności Casha do opowiadania historii. 


Album country nie byłby kompletny bez żałobnej ballady. She Sang Sweet Baby James to idealna ścieżka dźwiękowa do ponurego, zapomnianego saloonu na Dzikim Zachodzie. Ta kompozycja skupia się na próbach matki małego Jamesa, która patrzy w niebo i zastanawia się czy nie ma dla niej nieba. W Poor Valley Girl Cash wprowadza kolejną tragiczną postać kobiecą lub potencjalne prequel do historii matki małego Jamesa. Żeby jednak nie było tak smutno zaraz po tym mamy Soldier Boy, która przypomni nam klasyczny styl Casha zawarty w jego starych hitach, takich jak Get Rhythm czy I Walk The Line. Muzyk wydaje się ostrzegać chłopca-żołnierza, by nie był tak pochopny w zostawianiu dzieciństwa za sobą, by dołączyć do wojska. Wspomniałem już, że na albumie znalazły się trzy znane kompozycje w innych aranżacjach. Poza Drive On mamy także dwa ostatnie utwory na płycie - Sing It, Pretty Sue oraz Like A Soldier. Tego pierwszego można usłyszeć na albumie The Sound Of Johnny Cash z 1962 roku. Lirycznie nie jest to analogia do słynnego, zabawnego utworu Chłopiec Imieniem Zuzia. Johnny raczej namawia piękną i romantyczną kobietę do kontynuowania kariery w światowym show-biznesie, mimo jego niechęci zamieszkania z nią. Like Soldier koniec końców doczekał się - tak samo jak Drive On - publikacji na pierwszej odsłonie nagrań z cyklu American Recordings. Wersja na Songwriterze biją tamtą o głowę. W tym mocnym zakończeniu Johnny Cash staje przed lustrem, aby zbadać swoje własne uczucia. Dobrze skonstruowany tekst zdaje się odzwierciedlać szalone dni młodości Cash. Najwyraźniej okazuje on wdzięczność June Carter za okazanie mu miłości (która na początku była bardzo trudna) i zapewnienie stabilności w ostatnich dekadach jego życia. 


Na albumie Songwriter słyszymy znajome struktury instrumentalne traktowane sporadycznie przez klasyczne i atmosferyczne tekstury syntezatora. Miks obejmuje wokal Casha jako główny punkt ciężkości, nie przekraczając ani nie zaniżając granicy. Tak więc, pomimo przyjemnej różnorodności emocji, tempa i podejść stylistycznych, ten pięknie odrestaurowany wokal zachowuje silną tożsamość dźwiękową. Dla wszystkich zaangażowanych w odrestaurowanie tych nagrań praca była dziełem miłości. W swojej skrupulatnej i wymagającej pracy produkcyjnej Carter Cash uhonorował pamięć ojca jedną z najlepszych pośmiertnych płyt XXI wieku. Serdecznie polecam!💗








Bartas✌☮

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzieło miłości i uhonorowanie pamięci. Johnny Cash powraca z zaświatów nowym albumem - "Songwriter".

  Jako wieloletni wielki fan Johnny’ego Casha, jego innowacyjnej i niezwykle wpływowej muzyki country, cieszyłem się bardzo na wiadomość o t...