niedziela, 10 grudnia 2023

Sztuka nie powstaje w próżni. Peter Gabriel powraca po 21 latach z nowym albumem - "I/O".

Czekaliśmy na ten moment 21 lat. Ponad dwie dekady minęło, odkąd Peter Gabriel wydał swój ostatni studyjny album Up! No, ale to nie było wcale tak, że przez ten czas kompletnie nie zajmował się swoją muzyczną karierą. Były przecież trasy koncertowe, w tym występy z okazji rocznicy wydania SO (jego największego sukcesu artystycznego i komercyjnego), które to sprowadziły świetnego perkusistę Manu Katche z powrotem do zespołu. Artysta nagrał również w tym czasie covery swoich ulubionych wykonawców (dawnych i współczesnych) w aranżacjach orkiestrowych Scratch My Back oraz własne kompozycje w nowych w tych samych aranżacjach - New Blood. Zajmował się także działalnością charytatywną. Wspierał organizacje takie jak The Elders, która skupiona jest na pokoju, sprawiedliwości, prawach człowieka i zrównoważonej planecie (członkami jej był m.in. Nelson Mandela i arcybiskup Desmond Tutu) czy Reverberation, która skupia się na badaniu związku muzyki z mózgiem ludzkim. Teraz Gabriel powraca z absolutnie premierowym materiałem i albumem zatytułowanym I/O

Sztuka nie powstaje w próżni, więc wszystko to trafiło na wyjątkowe wyjście/wejście, świadomie lub nieświadomie. Niektóre aspekty z pewnością stanowią zamierzone ukłony w stronę jego przeszłości, ale ten album nie jest dziełem nostalgii, ale nie jest to też chybiona próba odzyskania młodości czy powtórzenia komercyjnego sukcesu singla Sledgehammer. Album I/O jest dokładnie taki, jakiego można się spodziewać po Gabrielu tworzącym w roku 2023: radosny, przemyślany, ambitny, elokwentny, introspektywny, głęboko osobisty, globalny, optymistyczny i wypełniony melodiami tak wielkimi, jak zawarte w nich pomysły. Krążek zawiera 12 kompozycji. Wiele z nich zostało wykonanych podczas ostatniej trasy koncertowej, wszystkie wypuszczone w tym roku w ramach jego odrodzonego, dawno uśpionego Klubu Pełni Księżyca. Tematyka utworów obejmuje śmiertelność, smutek, terroryzm, przekaz informacji poprzez media i stan naszej planety. Łącząc to wszystko w jedną całość powracają motywy komunikacji i wzajemnych powiązań, typowo charakterystyczny głos Gabriela (w jakiś sposób niepodatny na upływ czasu) oraz muzyka, która brzmi momentami bardzo znajomo, jak i nieustraszenie. Wszystkie utwory zostały napisane, skomponowane i wyprodukowane przez niego samego. Opierają się w dużej mierze na partiach klawiszowych i oprogramowaniu rytmicznym, zwykle uzupełnianych przez jego wieloletnich zaprzyjaźnionych muzyków: gitarzystę Davida Rhodesa, basistę Tony'ego Levina i wspomnianego już perkusistę Manu Katche. Gdzieniegdzie pojawia się również wielki myślicie, Brian Eno, podobnie jak Soweto Gospel Choir i New Blood Orchestra, zaaranżowana przez Johna Metcalfe’a.

Otwierający album utwór Panopticom, poruszający ideę dzielenia się wiedzą, łączy złowrogie wersety w stylu Digging In The Dirt z podniebnymi refrenami (And we pour the medicine down / While we watch the world around us). Tytułowy numer wręcz rozkwita od samego Petera i prowadzi do czegoś bardziej radosnego, niż Shaking The Tree, gdy muzyk deklaruje I’m just a part of everything. Kompozycja This Home, w którym pięknie gra fortepian Eno oraz szwedzki męski chór Orphei Drängar, jest cichsza, ale jeszcze cieplejsza. Olive Tree, przez które wije się gitara Rhodesa, rośnie wraz z pojawieniem się trąbki i saksofonu, gdy muzyk afirmuje: I’ve got the water falling on me / It’s all waking me up/ I’ve got the sunlight warming my back / Warming up all my bones. Uśmiecha się wręcz na tym utworem, który pod względem entuzjazmu przewyższa nawet Secret World. Podobnie podnoszący na duchu Road To Joy, który ma swoje korzenie w projekcie Gabriela Millenium Dome i jest najbliższy odważnemu, jasnemu brzmieniu Steam i Big Time. Mamy też Playing For Time, w którym występuje głównie fortepian, wokal i elegancka partia smyczków. Jest on wolniejszy i bardziej dramatyczny, ale nie mniej potężny. Zwłaszcza wtedy, gdy Gabriel rozmyśla o wspomnieniach, starzeniu się, życiu pełnią życia i pytaniu czy jesteśmy więźniami czasu. Te przemyślenia zainspirowane były Long Now Foundation - organizacją, która propaguje myślenie długoterminowe. And Still porusza podobne tematy, ale z jeszcze bardziej osobistej perspektywy. Poświęcony zmarłej matce artysty jest jeszcze bardziej wzruszający niż Father Son. Szczególnie w momencie, gdy Gabriel spaceruje po domu w którym dorastał, wspominając (melorecytacją) jej ciepło, współczucie dla ludzi i zwierząt oraz jej miłość do muzyki. Jednym z najważniejszym momentów na płycie jest jej zwieńczenie - Live And Let Live, który dzieli się szeroko otwartym przesłaniem tolerancji. Powołując się na takie choćby wielkie nazwiska jak nieodżałowany Nelson Mandela, Gabriel i chór Gospel Soweto proszą Słuchacza: Żyj i pozwól żyć innym. To wszystko się dzieje przy wtórze smyczków, połyskującej gitary Rhodesa i jednego z tych gospelowych rytmów, do których ludzie są genetycznie zaprogramowani. Typowo porywający finał w duchu In Your Eyes to tylko jeden z powodów, dla których warto sięgnąć po I/O - naprawdę wciągającego doświadczenia wzmocnionego jedynie poprzez wybór dwóch odmiennych miksów, z których każdy w subtelny sposób odsłania różne kolory i tekstury kolejnego arcydzieła Petera Gabriela. Wspaniała płyta. Warto było czekać😍 Bartas✌☮

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...