niedziela, 4 czerwca 2023

Celebracja braterstwa i bardzo bolesna eksploracja straty. Foo Fighters powracają z nowym albumem - "But Here We Are".

 

Los nie oszczędzał Dave’a Grohla i jego bandę z Foo Fighters. Za każdym jednak razem muzyk wstawał silniejszy w walce z nieszczęściem. Utwór Everlong z 1997 roku został przez niego napisany na totalnym dnie, wyłaniając się ze zmagań zarówno zawodowych, jak i osobistych. W swoich najbardziej wpływowych numerach, takich jak These Days z 2011 roku czy Times Like These z 2002, muzyk spojrzał śmierci w oczy i w pełni uznał ciężar życia. Nawet ostatnie dokonania Foos wyprodukowane przez Grega Kurstina były naznaczone niepokojącą zgubą. Weźmy na przykład taki Waiting On A War, który znalazł się na ostatnim albumie Medicine At Midnight (moją recenzję możecie poczytać tutaj), dokumentuje całe życie spędzone na czekaniu na zagładę. Jednak powodem, dla którego te potężne hymny o stracie bliskich i złamanym sercu są w stanie zjednoczyć stadiony pełne fanów jest nieustępliwa pozytywność, jaką Grohl i ekipa zawsze się kierowali. Od momentu, gdy Dave założył zespół po śmierci przyjaciela, Kurta Cobaina, Foo Fighters nieustannie powtarzają ludziom, że może być tylko lepiej i będzie. Teraz znów podnoszą się niczym feniks z popiołu i powracają z całkiem nowym albumem zatytułowanym znamiennie But Here We Are. Dave Grohl wyłania się z wraku dwóch druzgocących strat. Po pierwsze - ukochany przyjaciel i perkusista zespołu, Taylor Hawkins, który zmarł nagle w marcu ubiegłego roku podczas spektakularnej trasy. Po drugie - jego matka, Virginia, która zmarła kilka miesięcy później, w sierpniu. Płyta But Here We Are poświęcona jest tym dwóm stałym filarom w jego życiu.



But Here We Are to pierwszy album Foos, na którym którym teksty odgrywają główną rolę. Zespół utrzymywał w tajemnicy nagrywanie, aż do wydania pierwszego singla Rescued w kwietniu tego roku. Grohl gra na perkusji na całym albumie, Kurstin wrócił, by współprodukować album razem z zespołem. No, i bardzo ważnym elementem jest 17-letnia córka Dave’a - Violet. Od początku do końca to sprawa rodzinna. Nic więc dziwnego, że wydaje się słuchaczowi, że Grohl śpiewa bezpośrednio do tych, których stracił, podczas gdy inne momenty są przeznaczone na zwracanie się do wypełnionej publiki, zjednoczonej w stracie i żalu. Przez to wszystko można odnieść wrażenie, że zespół nie tylko próbuje nadać sens temu nowemu rozdziałowi, ale także znaleźć drogę naprzód, światełko w tunelu, bo życie biegnie dalej.

Na But Here We Are jest bardzo dużo złamanego serca. W akustycznym utworze The Glass Grohl mówi wprost: I had a person I love / And just like that, I was left to live without him. Kompozycja Hearing Voices to gotycki, synth-popowy numer, który nawiązuje do Everlong (late at night I tell myself nothing this good could last forever) i delikatnie zanika wraz z błaganiem Dave’a: speak to me, my love. Nigdy nie czuje się jednak do końca nieszczęśliwy. Cała bowiem płyta ma ten aspekt dzikości jak w Wasting Light z 2011 roku, gdzie zespół szukał hałaśliwego katharsis w każdym niemal numerze. Po drodze mamy mnóstwo ekstrawaganckich gitarowych solówek, dominujących na arenie zawrotnych zmagań. Otwierający album i wspomniany już Rescued to optymistyczny hymn, który wydaje się być napisany z myślą o ich spektakularnym show. Mamy też surfrockowy utwór Under You. To jedna z najbardziej bezpośrednich piosenek, jakie kiedykolwiek wydali. Dave śpiewa w nim jasno: I think I’m getting over it, but there’s no getting over it. Muzycy nie boją się także wkraczać na niezbadane muzycznie terytoria w takich choćby utworach jak Nothing At All czy Beyond Me. Ten pierwszy to rockowy numer elegancko połączony z popowym groovem, zaś ten drugi czerpie inspiracje z delikatniejszych momentów Oasis. Mamy też Show Me Now - nawiedzony kawałek, który koncentruje się na pocieszającym fragmencie przeszłości. Jest to jedna z niewielu kompozycji na albumie, która nie kończy się chaotycznym jam session, a Grohl kwestionuje własną śmiertelność. Nie ma zbyt wiele nadziei, ale w utworze jest ta cicha odporność, podkreślona przez ciepły wokal wspomnianej już córki muzyka - Violet. Najdłuższym utworem na albumie jest The Teacher. To dziesięciominutowa epopeja, która pokazuje Foos w najbardziej ambitnym wydaniu. W eterycznym otwarciu Grohl śpiewa delikatnie: I can feel what others do / Can’t stop this if I wanted to. To być może wyjaśnia jego motywację do stworzenia tego albumu, zanim wkroczył na znajome terytorium rock’n’rolla. Ogromne załamanie i teksty zmagają się eskapizmem, prowadząc do wspaniałej ostatniej tercji, a Dave Grohl śpiewa potężnie i hałaśliwie, jak gdyby miał się stać koniec świata i pożegnanie: Try and make good with the air that’s left / Counting every minute, living breath by breath. Już na sam koniec dostajemy kompozycję Rest. Jest to okrojona, akustyczna pieśń, tak surowa, że bardziej przypomina utwór demo. Ale słowa jej chwytają za serce: Waking up, I had another dream of us / In the warm Virginia Sun, there I will meet You.


Album But Here We Are poruszył moje serce do głębi. To piękna i hałaśliwa zarazem celebracja braterstwa i surowa, bardzo bolesna eksploracja straty. Jest to album chaotyczny, przyprawiający o zawrót głowy, ambitny, wspaniały. Członkowie Foo Fighters przekraczają swoje granice i idą jeszcze dalej. Przez to wszystko But Here We Are jest niezaprzeczalnym przypomnieniem uzdrawiającej, jednoczącej mocy muzyki. Bardzo gorąco polecam. Ja, zdeklarowany fan tego zespołu od dobrych 25 lat😍 Bartas✌☮

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystko, co potrzebne i jeszcze więcej. David Gilmour powraca po 9 latach z nowym albumem - "Luck And Strange".

Temu Panu się w ogóle nie spieszy do niczego. Z jednej strony to dobrze, bo on już niczego nie musi udowadniać. Jest muzykiem i gitarzystą ś...