niedziela, 3 października 2021

"Wszyscy spróbujemy sobie poradzić". Pandemia, izolacja i spowiedź z życia starego rockera. Roger Taylor powraca z nowym albumem - "Outsider".

 

Jesień to taka pora roku, w której zawsze wychodzi mnóstwo ciekawych płyt. Przez sprawy osobiste nie zawsze mam czas być z tym wszystkim na bieżąco. Ostatnio troszkę tych zaległości nadrobiłem i nie omieszkam się podzielić z Wami swoimi muzycznymi wrażeniami na łamach mojego bloga. No, dobrze, ale przechodzimy już do rzeczy, bo szkoda czasu. Dziś na tapecie nowa solowa płyta Rogera Taylora, wielkiej legendy, perkusisty  legendarnego zespołu Queen. Twórcy takich wielkich hitów jak Radio Ga Ga, I’m In Love With My Car czy These Are The Days Of Our Lives. No, chyba przedstawiać nie trzeba nikomu. 1 października tego roku ukazał się jego szósty już solowy album zatytułowany Outsider. Czekałem na niego z wielką niecierpliwością. Poprzedni album, Fun On Earth, wydany 11 listopada 2013 roku spełnił moje oczekiwania względem artysty, mimo kilku odgrzewanych, ale za to smacznych kotletów. 


Jak jest z tym najnowszym jego albumem? Jest jeszcze lepiej. W zespole Queen Taylor był zawsze płodnym kompozytorem, który miał bardzo jasną wizję danej piosenki. Jego umiejętności jako kompozytora, wokalisty i multiinstrumentalisty dobrze mu służyły także podczas przymusowej izolacji ostatnich 18 miesięcy. Zgodnie z tradycją sięgającą jego pierwszego solowego albumu, Fun in Space z 1981 roku, napisał, wyprodukował, zaśpiewał i wykonał wszystkie utwory na Outsider, z niewielką pomocą długoletnich przyjaciół i współpracowników. Przez sam fakt, że muzyk jest już na scenie muzycznej od ponad pół wieku, dostrzega swoje najnowsze dzieło jako rodzaj dojrzałej wypowiedzi późnej kariery, z dominującym jesiennym i słodko-gorzkim nastrojem.


Outsider to wspaniały pejzażowy album ze znakomicie zaaranżowanymi utworami, które rzucają filozoficzne spojrzenie na ludzką kruchość i nasz krótki byt na Ziemi. Patrząc wstecz Taylor - w przeciwieństwie do pozostałych kolegów z macierzystej formacji - najbardziej skłaniał się głównie ku tekstom filozoficznym, z większym zaangażowaniem. Skomponowany w Kornwalii podczas pierwszej fali lockdownu w 2020 roku otwierający album Tides to żałobna, ale piękna medytacja na temat śmiertelności, z przecudownym aranżem na kształt płótna kosmicznego czasu i niezmiennych cykli oceanu, które dała Matka Natura wraz z Ojcem Czasem. Ale, moi Kochani, to nie jest ponury album. Równoważy bowiem zmęczoną światem melancholię z optymizmem, współczuciem i nadzieją. Kolejny, inspirowany pandemią singiel Isolation kończy się właśnie tą nadzieją, że te blizny samotności, niepewności, niepokoju wkrótce się zagoją, gdy normalna interakcja między ludźmi powróci. We’re All Just Trying To Get By z gościnnym udziałem KT Tunstall, dodającej zmysłowe harmonie wokalne, to rzecz o przetrwaniu.


Można by rzec, że Roger troszkę złagodniał. Pozornie. Jego zamiłowanie do zmysłowych przyjemności i rock’n’rollowego hedonizmu nadal gdzieś w nim tkwi. W spokojnej balladzie rozpoczynającej się dudnieniem dzwonków chromatycznych, I Know, I Know, I Know  Taylor swoim charakterystycznym ochrypłym i nieco zmęczonym już głosem spowiada się słuchaczowi z życia z punktu widzenia skruszonego kochanka, który w swoim życiu popełnił zbyt wiele błędów. Dla kontrastu mamy utwór More Kicks. Narrator nie wstydzi się jednak swojej przeszłości i nadal ma apetyt na życie. Jest to najgłośniejszy i najbardziej ostry numer na płycie. Roger jest tu w swoim żywiole - naiwania w perkusję jak opętany. Latka lecą, a on wciąż jest sprawny w swoim fachu. Jego gra jest już bardziej subtelna, może nie ma w niej już tyle mocy, jest za to więcej techniki.


Taylor w swojej solowej twórczości nigdy nie stronił od polityki. Na najnowszym albumie muzyk kontynuuje tę tradycję w chwytliwym protest-songu Gangsters Are Running This World i jego mocnym funk-rockowym siostrzanym utworze Gangsters (Purple). Jest to zjadliwy tekst skierowany wprost do autorytarnych przywódców na całym świecie. Jak sam przyznaje: W Queen zawsze staraliśmy się być apolityczni, ale kiedy masz swobodę wyrażania siebie jako jednej osoby, możesz powiedzieć, co ci się podoba, co zawsze starałem się robić. W dzisiejszych czasach wielu gangsterów rządzi krajami.


Jest też i cover. Radosny The Clapping Song najbardziej znany jest z oryginalnej wersji Shirley Ellis z 1965 roku, a także z przeboju The Belle Stars z 1982 roku. Taylor z radością o nim mówi: Uwielbiałem oryginał. To po prostu takie radosne i proste. Ma huśtawkę i próbowałem ją odtworzyć za pomocą starego zestawu perkusyjnego. To była prawdziwa przyjemność robić tę piosenkę, to jak wierszyk na placu zabaw dla dzieci. Na Outsiderze mamy nie tylko covery, ale także tradycyjnie odgrzewane kotlety. Bujna, płynąca z głębi serca romantyczna ballada Absolutely Anything po raz pierwszy pojawiła się na ścieżce dźwiękowej do komedii romantycznej o tym samym tytule z 2015 roku, z udziałem Simona Pegga i Kate Beckinsale, napisanej i wyreżyserowanej przez nieżyjącego już legendę Monty Pythona Terry'ego Jonesa. Foreign Sand - moja ulubiona piosenka w katalogu Taylora - została napisana na album Happiness? z 1994 roku wraz z japońskim muzykiem Yoshikim. Roger stwierdził, że oryginalna wersja była nieco przeranżowana i zaangażowana: Myślę, że ludzie powinni po prostu usłyszeć prawdziwe jądro tej piosenki. Rzeczywiście - ta nowa wersja obnaża piosenkę do surowej akustycznej ballady, a wokal jest wspierany tylko przez delikatną, wyczuwalną gitarę akustyczną. Pięknie to zabrzmiało. Outsider kończy się utworem Journey's End. Kończy się tak, jak się zaczął - rozmyślaniem o kruchości ludzkiego życia. Wydany był po raz pierwszy cztery lata temu jako samodzielny singiel. Ten wciągający siedmiominutowy epos jest idealnym zakończeniem najambitniejszego dotychczas albumu Taylora, z jego posępnymi, emocjonalnymi odcieniami i wystawną symfonią.


Nie próżnował w pandemii. W wieku 72 lat spłodził genialne dziecko, genialnego Odludka. Czy on jeszcze może? No, pewnie, że tak! O ile nie popieram tego, co dzieje się w obozie Queen, o tyle jestem całym sercem za solowymi projektami. Brian w tym roku przywrócił do życia swój debiutancki Back To The Light, odgrzał kotlet, ale smaczny. A Roger? Nagrał najlepszą płytę w swojej solowej karierze. Zapewne powiecie, Kochani, że nie jestem obiektywny, ale… to chyba będzie mój faworyt roku 2021. Gorąco polecam😍








Bartas✌

2 komentarze:

  1. Przecudowme recenzja dzieki Bartek.Nuc dodać nic ująć

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie zaskoczyłeś tą wieścią że Roger wydał płytę. Jestem szalenie ciekawa tego albumu. Recenzja jak zawsze bardzo pełna ciekawostek :) Gratki Bartas :)

    OdpowiedzUsuń

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...