niedziela, 18 kwietnia 2021

Martwy w środku. O nowej płycie You Me At Six - "Suckapunch".

Wracamy do nowości, nadrabiamy zaległości. A jest tego już sporo. Moja propozycja na dziś to You Me At Six - kapela z Wielkiej Brytanii. Zespół ten miałem okazję zobaczyć raz jedyny na żywo na swoim ukochanym Festiwalu Woodstock / Pol’and’Rock w roku 2018 (tak, Kochani, były kiedyś koncerty, a ludzkość nie nosiła na nich maseczek). Nie planowałem zobaczenia go, ale dzisiaj mogę powiedzieć, iż był to przyczynek do zainteresowania się ich twórczością. Przyjechałem do domu i jedno z pierwszych rzeczy jakie zrobiłem to zapoznanie się z tymi kapelami, których twórczość znałem słabiej. Jednym z tych zespołów był właśnie You Me At Six. Przeczesałem całą dyskografię od deski do deski i nie powiem, że stałem się jakimś wielkim fanem tej kapeli, ale było dużo numerów, które - kolokwialnie mówiąc - urwały mi dupę. Tak, pierwsze trzy płyty kwintetu ze Surrey pokazały, że mają oni coś do powiedzenia na brytyjskiej scenie rockowej.
Take Off Your Colours z 2008 roku był błyskotliwym debiutem emo-popowym, a Hold Me Down sprawił, że grupa dostąpiła zaszczytu grania przed takimi kapelami jak Paramore, Blink-182 czy Weezer. w międzyczasie w 2011 roku powstał mega ambitny Sinners Never Sleep, który pozwolił im odejść od tych pop-punkowych początków i wkroczyć w świat szorstkiego alt-rocka. Czwarty album Cavalier Youth był ich pierwszym numerem jeden w Wielkiej Brytanii i tym albumem całkowicie zerwali z konwencją pop-punkową. Nadal jednak ich muzyka pozostała melodyjna i wpadająca w ucho. 

I tak prawdę pisząc, od ich najlepszego albumu, niezwykle energicznego wspomnianego juz Sinners Never Sleep ich muzyka nie poszła znacząco naprzód i nie starała się objąć muzycznego terytorium daleko od ich podstawowego brzmienia. Podczas pracy nad tym albumem zespół zaprosił Olima Sykesema z Bring Me The Horizon i Winstona McCallema z Parkway Drive (te zespoły też widziałem na Woodstocku/Pol’and’Rocku, kiedyś o tym opowiem). Stworzyli naprawdę ciężki materiał, mroczny, który miał przeciwdziałać ich wczesnym hitom. Teraz, z siódmym albumem SUCKAPUNCH, You Me At Six po raz kolejny kroczy ciemniejszą ścieżką. I chociaż tym razem nie ma gości metalcore'owych, to pokazuje, że dojrzewający zespół wyłamuje się z konwencji. Poziom tego niepokoju i mroku słyszalny jest od pierwszych dźwięków. W otwierającym krążek utworze Nice To Me słyszymy jak frontman Josh Franceschi wyśpiewuje ponure podteksty, budując przy tym ponurą atmosferę, z której rozwija się SUCKAPUNCH. Drugi utwór MAKEMEFEELALIVE jest równie imponujący, a Josh wypluwa jadem jeszcze raz, deklarując Spraw, żebym czuł, że żyję / jestem tak kurewsko martwy w środku. Robi wrażenie. Beautiful Way to miła odmiana klimatu. To You Me At Six, jaki poznałem wcześniej - chwytliwy refren: We're fucked up in a beautiful way. Idealny do pośpiewania na koncertach. Jednakże sugestywna atmosfera tego albumu jako całości pozostaje, podobnie jak napędzające gitary Maxa Helyera i Chrisa Millera, których występy konsekwentnie uzupełniają intensywne wykorzystanie elektroniki na SUCKAPUNCH.


A skoro o tym mowa, WYDRN i utwór tytułowy w szczególności ukazują chęć You Me At Six, aby poszerzyć swoje brzmienie na tej płycie. Ta ostatnia zaskoczyła niektórych fanów swoją taneczno-rockową formułą, gdy została wydana jako singiel zapowiadający album. Chociaż zdecydowanie nie jest to, czego oczekiwaliśmy od You Me At Six, to prawdziwy wzrost i stopniowa budowa przynosi życiodajną korzyść temu krążkowi. Eksperymenty zawarte na SUCKAPUNCH nie są jednak pozbawione błędów. Zamykający album What's It Like to igraszki z hip-hopem. Nie mam nic przeciwko tego typu połączeniom, ale w ich przypadku brzmi to dość pretensjonalnie. Z kolei Glasgow i Adrenaline to najsłabsze dwa ogniwa na albumie. Ogólnie rzecz ujmując jest to bardzo dobra płyta, a pomysłów zespołowi nie brakuje. Choć fanem wielkim nie jestem to szczerze kibicuje zespołowi, trzymam kciuki, by trzymali poziom i nie schodzili z czołówek współczesnego brytyjskiego rocka😉









Bartas✌

1 komentarz:

  1. Ty to do wszystkiego potrafisz skutecznie przekonac Bartas :) Skoro Brytole to z ciekawosci dam im szanse i zobaczy sie. Ostatnio mecze Uriah Heep i Jethro Tull. Myslec ze kiedys ledwo ich znalam.

    Szacun Bartas, trzymasz poziom jak nalezy. Pozdrawiam Cie

    OdpowiedzUsuń

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...