Co? Znowu Pearl Jam? Bartas, to już jakaś psychoza, to już jakieś zboczenie zawodowe! Czy Ty już naprawdę nie wiesz, o czym pisać? Wiem, ale taką psychozę to ja lubię. Zwłaszcza jeśli jest to psychoza na punkcie Queen czy Pearl Jamu oraz Beatlesów i Floydów. Dzisiaj będzie o albumie, który ukazał się 20 września 2009 roku i pamiętam.. że był to - w moim odczuciu - najlepszym albumem Pearl Jam od czasów Yield. Powiem szczerze, że (najsłabszy) Binaural oraz (średni) Riot Act doceniłem dopiero po latach. Czułem, że te albumy (z małymi wyjątkami) to jakieś wypalenie się muzyków ze Seattle. O ile Riot Act doceniłem jako całość jakieś osiem lat temu, o tyle Binaural dopiero po pamiętnym koncercie dwa lata temu w Krakowie, gdy zaczęli swój występ Of The Girl. Album Backspacer (bo taki nosi tytuł) już przy pierwszym odsłuchu był dla mnie radosnym doświadczeniem, nagrana na totalnym spontanie. Ale jak do tego doszło? ;)
W roku, po zakończeniu trasy promującej Avocado, członkowie zespołu zaczęli samodzielnie nagrywać materiał demo na nowy album, pozostając w kontakcie mailowym. Mike, Stone i Matt sporadycznie testowali coś tam sobie razem, w oddzielnych sesjach. Zostali też w tym czasie zaproszeni do nagrania ścieżki dźwiękowej do Reign Over Me, wykonując cover The Who Love, Reign o'er Me. Zatrudnili starego kumpla producenta Brendana O’Briena. No, i to ponowne spotkanie zaowocowało myślą o pracy nad nowym albumem. Muzycy dali tym razem koledze więcej swobody, by mógł określić brzmienie ich płyty. Przy pracy na poprzednich albumach nie miał lekko. Mawiał często to świetny numer, ale zmieńcie tonację. Zespół uparcia stawiał na swojej wersji. Tak było i z Brucem Springsteenem, który w 2007 roku wydał świetny album Magic, a którego produkował właśnie O’Brien. Muzycy Pearl Jam stwierdzili, że chyba też powinni tak zrobić jak Boss.
Zaczęli pracę nad albumem w maju roku 2008, tworząc dema w swoim ukochanym Seattle. Mieli już wówczas pięć piosenek, które dopracowywali latem. W grudniu pojawiły się dodatkowe dema, gdy cały zespół (oprócz Eddiego) udał się do domu Jeffa w Montanie. W lutym 2009 zaś Pearl Jam udał się na dwutygodniową sesję w Henson. To był pierwszy raz od dłuższego czasu, odkąd grupa spędziła czas na nagrywaniu poza Seattle, konkretnie od czasu nagrania w 1996 roku No Code, o którym już pisałem na łamach niniejszego bloga. Był to pomysł Brendana, za który byli mu bardzo wdzięczni, że mogli wyjść z tej strefy komfortu. I to było jednym z głównych powodów, że ten album jest właśnie taki radosny. Ukończenie albumu zajęło w sumie trzydzieści dni w studiu.
Album nazwano Backspacer. Dlaczego tak? Po części z nostalgii za historyczną nazwą backspace na maszynach do pisania, który wyszedł z użycia w latach pięćdziesiątych. a także jako odniesienie do spojrzenia wstecz na swoje życie. Poza tym Vedder jest znany z używania maszyn do pisania podczas pisania tekstów i listów. Niegdyś powiedział: Backspacer oznacza właściwie to, ze musisz cofnąć się i spojrzeć na swój błąd.” Z kolei Gossard powiedział, że Na tej płycie są pewne retrospektywne nastroje, w których Ed patrzy zarówno na swoją przeszłość, jak i przyszłość. Tytuł albumu Backspacer był również używany do nazwy żółwia skórzastego, który był sponsorowany przez Pearl Jam dla Conservation International i National Geographic's Great Turtle Race. McCready dodaje, że Backspacer jest swego rodzaju zwięzłą, zwięzłą, rock'n'rollową płytą z elementami popu lub może nowej fali ... To naprawdę szybka płyta, ale lubię ten element podoba mi się rzadkość piosenek i sposób, w jaki Brendan zebrał nas razem i sprawił, że graliśmy tak dobrze, jak tylko mogliśmy.
Wspomniałem już, że ta płyta nagrana był dość spontanicznie i to również przełożyło się na teksty utworów. Rzeczywiście są one bardziej pozytywne, niż na poprzednich albumach. Eddie stawał się coraz lepszym tekściarzem. Przypisał wybór prezydenta Obamy jako inspirację do optymistycznych tekstów. Jak sam przyznał: Przez lata starałem się być pełen nadziei w tekstach i myślę, że teraz będzie łatwiej. Zaś Stone dodał, iż zespół w przeszłości zrobił kilka numerów o zabarwieniu politycznym, a w szczególności Binaural oraz Riot Act, a samo odejście od tego było świetne, bo odmóżdżyło nieco zespół. Edek na pisania każdej piosenki poświęcił nie więcej niż pół godziny czasu. Utwór Gonna See My Friend nazwał narkotykową piosenką, ale rozwinął myśl, że piosenka jest o pójściu do przyjaciela, aby nie brać narkotyków. Z kolei Got Some” to rzecz o handlarzu narkotyków, ale to, co sprzedaje dealer, jest w rzeczywistości świetną piosenką rockową. Johnny Guitar, będące hołdem dla Elvisa Costello, to inspiracja kolażem albumów wklejonych na ścianie łazienki w sali prób zespołu. Wokalista zauważył okładkę albumu Johnny’ego “Guitar” Watsona z 1979 roku What The Hell Is This? Wyobraził sobie mężczyznę, którego pociąga jedna z wielu kobiet na okładce, a potem zastanawiał się, dlaczego ta kobiera wolałaby być jedną z wielu kobiet Watsona, zamiast tej jedynej. Just Breathe (utwór przy którym fani Pearl Jam najczęściej uprawiają seks) jest z kolei o tym, że warto się zatrzymać. Absolutną perełka na albumie i moim marzeniem, by zespół zagrał ją na koncercie to utwór Unthought Known. Dotyczy on ludzkiej psychiki i daje nadzieje na lepsze. Supersonic opowiada o miłości do muzyki, a Speed Of Sound jest napisany z perspektywy mężczyzny wciąż siedzącego w barze po tym, jak wszyscy inni wyszli. I chociaż piosenka jest smutna, staje się weselsza, gdy gra ją cały zespół razem. Force Of Nature dotyczy związku dwojga ludzi, w którym jedna strona nie jest w stanie wytrzymać i zaakceptować błędów drugiej. Tak zupełnie na marginesie: pamiętacie z YouTube’a taki filmik pt: ukryty w polski w piosenkach zagranicznych? Leci mix różnych kawałków i polskie napisy. Zawsze wyję z tego ze śmiechu. W Force Of Nature mam wrażenie, jakby Edek wyśpiewał jedno polskie słowo CZĘSTO! Chodzi o ten fragment piosenki: Common Man he don't stand a chance no. Czyli chance no brzmi jak często. To taka dygresja. A The End Vedder nazwał bolesna piosenką o miłości.
W oczy rzuca się także ciekawa grafika. a nią zajmował się rysownik redakcyjny Dan Perkins, który nosi pseudonim Tom Tomorrow. Perkins spędził sześć miesięcy pracując nad grafiką. W 2009 roku Village Voice Media, wydawcy 16 alternatywnych tygodników, zawiesili wszystkie syndykowane kreskówki w całej swojej sieci, w tym taśmę Perkinsa This Modern World. Perkins stracił dwanaście tysięcy klientów w miastach, w tym w Los Angeles, Minneapolis, Nowym Jorku i Seattle, co skłoniło jego przyjaciela - Veddera - do wysłania listu otwartego na stronie internetowej Pearl Jam w celu poparcia rysownika. Perkins określił dzieło jako sny i wspomnienia, podczas gdy Gossard określił je jako dziwaczny światowy krajobraz snów. Okładka albumu zawiera dziewięć obrazów stworzonych przez Perkinsa. Została ujawniona w konkursie na oficjalnej stronie zespołu. Dziewięć obrazów zostało ukrytych na różnych stronach internetowych, a w ramach konkursu zwrócono się do Internautów z prośbą o wyszukanie witryn zawierających obrazy, przy czym obrazy po ich kliknięciu były umieszczane w witrynie Pearl Jam. Po znalezieniu wszystkich zdjęć użytkownicy zostali nagrodzeni wersją demonstracyjną utworu Speed Of Sound.
Czy grunge i cała ta filozofa musi być ciągle smutna (choć piękna) i pełna buntu? Oczywiście, że nie. I tym zespół to pokazał. Album jest niedługi, bo niecałe 38 minut. Uwielbiam go słuchać w pogodne dni - zarówno pod względem atmosferycznym, jak i psychicznym. Bardzo udana pozycja. Polecam.
Bartas✌
Dziekuje Bartek, tyle wiedzy i szczegółów 😉😊
OdpowiedzUsuńPamiętam, że pierwsze 6 miesięcy po premierze Backspacer towarzyszył mi w każdej rowerowej eskapadzie 😁to była moc ✊
OdpowiedzUsuńZ ciekawości posłucham i zobaczę jak mi się spodoba. Spontanicznie nagrane albumy tez bywają fajne. Fajna ta twoja obsesja PJamowa :) myślę że Eddie i Spółka byliby dumni z takiego fana.
OdpowiedzUsuń