sobota, 22 sierpnia 2020

40 lat temu ... czyli krótka historia jednego utworu - Queen - Another One Bites The Dust

Dzisiaj  mija 40 lat od ukazania się Another One Bites The Dust na singlu. Wielki przebój Queen, który wyszedł spod pióra Johna Deacona. Basista był zawsze tajną bronią w zespole. Cichy i spokojny. Na początku - jak wspomina Brian - prawie wcale się do nas nie odzywał. Robił swoje. Mawiał sam pół żartem, pół serio Ja tu tylko gram na basie. Jednak, gdy wyskoczył z jakimś pomysłem to ... klękajcie narody. Nie potrafił śpiewać, choć bardzo chciał, ale nie przeszkadzało mu to w komponowaniu piosenek. Miał w zespole zaufanego przyjaciela, któremu przedstawiał nieśmiało co napisał. A ten z kolei brał to na warsztat i szlifowali to razem. To był oczywiście Freddie. Nie inaczej było z piosenką Another One Bites The Dust. Linia basu została zainspirowana utworem Good Times dyskotekowej grupy Chic. W wywiadzie na NME współzałożyciel tej grupy Chic Bernard Edwards powiedział, że ... ta płyta Queen powstała dlatego, że ich basista spędził z nami troszkę czasu w studiu. Piosenkę nagrano Musicland Studios w Monachium, a za produkcję piosenki (jak i całego albumu The Game) odpowiedzialny jest Reinhold Mack. John gra tutaj na wszystkich niemal instrumentach - gitarze basowej, elektrycznej, pianinie, a także klaszcze w dłonie. Roger dodał pętlę perkusyjną, a Brian - harmonizator. O dziwo ta piosenka nie zawiera syntezatora. Podczas nagrywania partii wokalnych Freddiemu krwawiło gardło, bo John chciał, by kolega zaśpiewał mocnym funkowo-soulowym stylem. Utwór ukazał się na singlu 22 sierpnia 1980 za namową Michaela Jacksona, który w tamtym czasie odnosił spore sukcesy i dość regularnie bywał na koncertach Queen. Utworowi towarzyszy klip
nakręcony w Reunion Arena Dallas wyreżyserowany przez Daniella Green. Wieść gminna głosi, że jak odsłuchamy refrenu od tyłu to usłyszymy It's Fun To Smoke Marijuana. Ukryta zachęta - zacznijcie jarać marychę, bo to niezła frajda. Efekt jest jak najbardziej przypadkowy, a zespół - a już tym bardziej autor John Deacon - zaprzecza, jakoby coś takiego miało miejsce. Utwór grany był na żywo niemal na każdym koncercie Queen aż do ostatniej trasy Magic Tour w 1986 roku. Zaniechano wykonania go na pamiętnym The Freddie Mercury Tribute w 1992 roku. Powód? Wystarczy przetłumaczyć sobie tytuł utworu na polski, by wiedzieć, że zwyczajnie w takiej sytuacji wręcz nie wypadało. Choć Freddie pewnie by się z tego śmiał. When I’m dead - who cares? I don’t! - jak mawiał 😊


Bartas✌

2 komentarze:

  1. "Ja tu tylko gram na basie" - jaki skromny Geniusz no. Uwielbiam Deacona :) Całą czwórkę uwielbiam. Głównie za to że nie skończyli rozbici jak Pink Floyd. Umieli się dogadać. Kocham tą grupę za ich niebanalną muzykę i wyrypiste wokale. A ten singiel jest tak wypasiony że po prostu brak słów. Jestes Wielki Bartas, jak Ty o nich piszeszz pasją to naprawdę. Brawo Bracie!!!
    Pozdrowienia z Krakowa od Smoka Wawelskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Dla takich Czytelników jak Ty warto to robić :)

      Usuń

Wielki powrót Mike'a Portnoya i powrót na właściwe tory. Dream Theater i ich nowy album "Parasomnia".

  Mike Portnoy wrócił do Dream Theater! Hip hip, hurra! Szczerze powiedziawszy, wątpię w to, aby był chociaż jeden fan Teatru Marzeń, który ...