środa, 15 stycznia 2025

Powrót do korzeni w szczytowej formie! Ringo Starr z muzyką country na nowym albumie "Look Up".

 

Chyba nie było na moim blogu do tej pory nic o solowych dokonaniach Ringo Starra - wielkiego, choć niedocenianego beatlesa i jednego z moich absolutnie ukochanych perkusistów. Poza Rogerem Taylorem z Queen to Ringo był tym drugim, który sprawił, że pokochałem perkusję. Nie gram na niej od lat, ale nadal kocham patrzeć jak robią to inni i ciągle wymachuje łapami, gdy słucham muzyki. No, ale ok… wystarczy, nie o mnie się tu rozchodzi tylko o Sir Ringo Starra, a właściwie to Richarda Starkeya. Muzyk zawsze kochał muzykę country. Będąc członkiem The Beatles nagrał cover utworu Bucka Owensa Act Naturally i zawsze mówił o swoim uznaniu dla tego gatunku. Co ciekawe - w Liverpoolu country było bardzo popularne, więc Ringo poznał ją dogłębnie. Jego drugi solowy album zatytułowany Beaucoups Of Blues z 1970 roku jest stricte country’owy. Został nagrany w Nashville i dzięki temu Artysta udowodnił, że wyprzedza zespoły country-rockowe z lat 70-tych. 55 lat później, czyli 10 stycznia 2025 powrócił do tych korzeni wydając bardzo fajną płytę Look Up. I jest to de istotnie pierwsza poważna płyta, której przesłuchałem w tym Nowym Ro(c)ku 2025. Od wydania ostatniego albumu Ringo, zatytułowanego What’s My Name, minęło sześć lat. Przez ten czas ex-beatles zdążył wydać kilka naprawdę zgrabnych muzycznie EP-ek (ostatnia Crooked Boy w 2024 roku). 


Na Look Up Ringo połączył siły z T. Bone Burnettem, który był współproducentem większości materiału na tym krążku. Ciekawostką jest fakt, że Starr poznał Burnetta w 1977 roku, gdy ten grał na drugim albumie zespołu Alpha Band - Spark In The Dark. Burnett był członkiem tej kapeli. Ale Look Up to bardziej tradycyjny album country z odrobiną rockabilly, jak u Króla Country - Johnny’ego Casha. Możecie mi wierzyć lub nie, ale Ringo jest w szczytowej formie! Burnett zaś wydobywa z niego to, co najlepsze, zapewniając proste, ale skuteczne aranżacje utworów. Panowie wprowadzili również znakomitą, drugoplanową plejadę takich artystów jak   Billy Strings, Larkin Poe, Luciusa, Molly Tuttle oraz Alison Krauss. Billy Strings i Larkin Poe brzmią świetnie z Ringo, zapewniając idealne wokalne i muzyczne wsparcie w Rosetta. Tuttle brzmi fantastycznie ze Starrem w niezwykle poruszającym I Live For Your Love i majestatycznym Can You Hear Me Call, podczas gdy Krauss anielsko wtóruje naszemu bohaterowi w zamykającym album i chyba najczęściej przeze mnie zapętlonym Thankful


Ale to Ringo Starr jest tutaj największą gwiazdą. Oprócz partii wokalnych gra przede wszystkim na swoim macierzystym instrumencie, czyli perkusji. Mimo upływu lat jego gra jest nadal stabilna i zapewnia doskonałe wsparcie w każdym utworze. Niezależnie od tego, czy jest to wspaniały slajd w You Want Some czy fortepian honky tonk, Ringo za każdym razem wymyśla idealny backbeat. A wokalnie? Ja w ogóle uważam, że on jest bardzo niedoceniany jako wokalista. Zawsze śpiewał nosowo i - w przeciwieństwie do pozostałej trójki Beatlesów - miał ograniczone możliwości wokalne, ale to był zawsze jego urok. Na Look Up brzmi tak dobrze jak nigdy wcześniej. Jego śpiew jest mocny, pewny siebie z nutką melancholii, a jednocześnie brzmi tak, jakby Ringo bawił się teraz najlepiej w swoim życiu. Wybrane utwory są idealnie dobrane i naprawdę nie ma słabego punktu.


Powrót ex-beatlesa na światowy rynek muzyczny jest bardzo mile widziany. I pomyśleć, że Look Up zaczął się od tworzenia EP-ek, ale Starr tak dobrze się bawił, że zrobił z tego fantastyczny album. Produkcja jest genialna, a utwory są tak mocne, że wielokrotne ich słuchanie sprawia, że popadasz w uzależnienie. Album Look Up jest klasyczny, a jednocześnie świeży i ekscytujący. Tempo jest idealne, a efekt końcowy to jeden z najmocniejszych albumów Starra w jego karierze. Piękny początek Nowego Ro(c)ku w muzyce. Peace and love, Ringo! ✌☮Thank You!😍 Bartas ✌☮

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powrót do korzeni w szczytowej formie! Ringo Starr z muzyką country na nowym albumie "Look Up".

  Chyba nie było na moim blogu do tej pory nic o solowych dokonaniach Ringo Starra - wielkiego, choć niedocenianego beatlesa i jednego z moi...