sobota, 27 kwietnia 2024

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

 

Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter, podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder wygłosił płomienne oświadczenie: to nasze najlepsze dzieło w dotychczasowej historii. Ta uwaga wywołała zdziwienie, zważywszy na to, że Pearl Jam to zespół zdefiniowany głównie przez ich wczesne sukcesy w latach 90-tych. Nowe wydawnictwa miały mieszane recenzje, a trzeba wziąć pod uwagę ten fakt, że Dark Matter to dopiero czwarty album, jaki wydali od 2009 roku. Niemniej jednak słowa Veddera nie okazały się zbyt oderwane od rzeczywistości, ponieważ Dark Matter - jak się za chwilę przekonacie czytając moją recenzję - jest ich najlepszym wydawnictwem od dobrych 15 lat. Poprzedni album Gigaton pojawił się, ale mam wrażenie, że jakoś szybko zniknął, pozostawiając za sobą kilka znaczących ciosów. Jednak z perspektywy czasu żaden zespół nie zdecydowałby się na wydanie płyty pod koniec marca 2020 roku, co zbiegłoby się z globalną izolacją przy minimalnym zainteresowaniu mediów, a wiadomości były zdominowane przez wyłącznie jeden temat - pandemię koronawirusa. To powiedziawszy, płyta najwyraźniej miała trudności z wejściem na scenę koncertową, bowiem Edek był zbyt gadatliwy przy większości prezentowanych na żywo numerów, a tematyka skupiała się na polityce i zmianach klimatycznych. Z wyjątkiem Retrograde zapotrzebowania na utwory z Gigaton w stale zmieniających się setlistach występów było niewielkie. 


Przy tworzeniu dwunastego albumu studyjnego zespół ze Seattle nawiązał współpracę z producentem i ich wielkim fanem Andrew Wattem. Facet współpracował między innymi z takimi gwiazdami jak Justin Bieber, Post Malone czy Miley Cyrus, ale ostatnio zwrócił się ku rewitalizacji zespołów rockowych i metalowych, takich jak Ozzy Osbourne, Iggy Pop czy The Rolling Stones, stosując metodologię powrotu do podstaw. Warto też podkreślić, że Watt współpracował wcześniej z Vedderem nad jego ostatnim solowym albumem Earthling, wydanym w 2022 roku, zanim otrzymał zadanie wyprodukowania swojego ulubionego zespołu. Wpływ Watta jest natychmiast słyszalny na Dark Matter. Krążek otwiera kompozycja Scared Of Fear. Pearl Jam ma to do siebie, że niemal na każdym swoim albumie (nawet na najsłabszym Binaural) mają świetnego “otwieracza”. Ten także oferuje wybuchowy początek, łącząc konfrontacyjne akordy z chwytliwym refrenem, w którym Vedder frywolnie wyśpiewuje: We used to laugh, we used to sing / We used to dance, we used to believe. Numer ten jest także pierwszą oznaką dla Mike’a McCready’ego do zaprezentowania jednej ze swoich charakterystycznych solówek gitarowych, które bardzo mocno dominują na całym albumie. Po tak świetnym wejściu nie ma czasu na złapanie oddechu. React, Respond kontynuuje zawrotne tempo z mocnymi akordami prowadzącymi przez duet Mike McCready-Stone Gossard, osadzonych na solidnej platformie rytmicznej  przez basistę Jeffa Amenta i perkusistę Matta Camerona. W utworze tym Vedder radzi: We could be fighting together / 'Stead of fighting ourselves i stale powtarza: Don't react, respond, co tylko dopełnia ognisty cios. Podczas całej swojej kariery Eddie Vedder nigdy nie ukrywał swojego podziwu dla Toma Petty’ego, a trzeci numer na płycie, Wreckage, emanuje właśnie tym klimatem. Melodyjne nagranie jest dalekie w stosunku do wybuchowego hard rocka z dwóch pierwszych nagrań, ale pomimo to pozostawia znaczący ślad. Jak na takich zwierzaków koncertowych kompozycja idealnie sprawdzi się na żywo jak hymn do wspólnego śpiewania. Przez lata Pearl Jam, oprócz ostrego PJerdolnięcia, pokazał także, że z wielkim sukcesem potrafi komponować i nagrywać ballady. Won’t Tell to wyjątkowa ballada z albumu Dark Matter, w której Vedder pyta, podnosząc na duchu: Can you heal? Can you feel / The chains in my heart? Rzeczywiście, podnosi na duchu. Waiting For Steve również koncentruje się na temacie miłości. Ten porywający utwór został napisany, gdy Vedder i Watt czekali na przybycie Steviego Wondera na sesję nagraniową. Kończy się, gdy frontman zapewnia: You can be loved, You can be love.

Kompozycja, która zrobiła na mnie największe wrażenie to Upper Hand. Wbrew temu, co pisali o niej inni recenzenci, że piosenka jest przydługa i męczy uszy, dla mnie to utwór numer jeden na Dark Matter. Tworzy piękną i klimatyczną platformę, podczas której Eddie pięknie lamentuje something that I never had was the upper hand. Przy pierwszym odsłuchu zapętliła mi się niczym Seven O’Clock z Gigatonu. Od razu mnie ujęła wpływami Pink Floyd, piękną grą gitary i tekstami w stylu Beatlesów, które są jednocześnie Eddiego i Pearl Jam. A te ponad sześć minut mija jak z bicza strzelił. Mamy też iście punkowy Running, drugi singiel promujący, który ukazuje wyjątkową muzykalność, przed którą trudno się powstrzymać. Jednakże po głębszym wsłuchiwaniu się w tekst okazuje się, że w pewnym momencie Vedder odkrywa sam siebie: Lost in the tunnel and the tunnel's getting funneled / Like the sewage in the plumbing 'cause we left the fucking water running. Dziewiąty utwór na płycie, Something Special, jest sentymentalnym hołdem złożonym dwóm córkom Veddera. Fajny i chillujący, ale mam wrażenie, że bardziej pasowałby na solową płytę artysty. Po tym numerze jakby wszystko wraca na odpowiednie tory wraz z Got To Give, który rozpoczyna się charakterystycznym gitarowym riffem Gossarda. W przypadku zespołu tak kojarzącego się z niepokojem, późniejsze albumy emanowały bardziej pozytywnymi wibracjami, co słychać w przedostatnim utworze, gdy Vedder nalega: Let's get to the point, we all are heard and seen. Końcowy utwór Setting Sun stanowi doskonały prezent na pożegnanie, delikatny początek ustępuje miejsca doskonałemu zakończeniu, w którym ostatnia linijka Veddera brzmi: Let us not fade. Na podstawie tych dowodów nie ma na to szans. 


Album Dark Matter okazuje się sukcesem. Nie można tego określić jako powrót do formy, bo tak naprawdę ten zespół nigdy całkowicie formy nie stracił. Chociaż ich późniejsze albumy studyjne mogły nie mieć takiej siły i wpływu jak choćby Ten czy Vs, tak każda płyta dostarcza momentów świetności. Ich najnowsze wydawnictwo zapewnia jednak bardziej zwięzłą i spójną ofertę, w której każdy członek zespołu może zabłysnąć i wykorzystać swoje mocne strony. Warto było czekać te cztery lata. Album roku 2024? Zobaczymy. W każdym razie... gorąco polecam😊 Bartas✌☮

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócić do punktu wyjścia. Pearl Jam powraca z nowym albumem "Dark Matter".

  Kiedy w styczniu tego roku ukazał się singiel Pearl Jam Dark Matter , podczas ekskluzywnego wydarzenia odsłuchowego frontman Eddie Vedder ...