Eric Clapton był niesamowicie podkurwiony z powodu szumu związanego z jego poprzednimi zespołami takimi jak Blind Faith czy słynny Cream tworzony z nieżyjącymi już Gingerem Bakerem i Jackiem Brucem. Po rozpadzie Blind Faith Clapton dołączył do Delaney & Bonnie And Friends, których poznał kiedy byli supportem dla Blind Faith podczas trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych latem 1969 roku. Po ich rozpadzie z kolei jeden z członków, Bobby Whitlock, połączył się ponownie z Erikiem, spotykając z nim w Surrey, w Anglii. Od kwietnia 1970 roku spędzili razem dwa tygodnie, pisząc kilka piosenek, by - jak to ujął Whitlock - mieć coś do zagrania. I jak się później okazało, te piosenki miały stanowić większość materiału na omawianym dzisiaj albumie. Wkrótce potem pozostali dwa członkowie Delaney & Bonnie, czyli Carl Radle i Jim Gordon, ponownie spotkali się z Claptonem i Whitlockiem w Anglii. Eric chciał grać nadal pozostając anonimowym. Grali kameralnie po klubach w Wielkiej Brytanii, przyjmując nazwę Derek And The Dominos. Nazwa grupy wynikała prawdopodobnie z gafy speakera zapowiadającego koncert - Eric & The Dynamos. Clapton wybrał nazwę Derek And The Dominos, ponieważ nie chciał, aby jego sławne imię i nazwisko przeszkadzały w utrzymaniu wizerunku zespołu. Po zakończeniu trasy udali się do Criteria Studios w Miami, aby nagrać album.
Ważnym dla odnotowania jest fakt, że w międzyczasie Pan Eric przeżywał zakochanie w żonie swojego najlepszego przyjaciela, George’a Harrisona - Pattie Boyd. Ex-beatles dołączył do Claptona jako gitarzysta podczas europejskiej trasy Delaney & Bonnie w grudniu 1969 roku. To zakochanie jeszcze bardziej spotęgowało chęć nagrania albumu. Producent Tom Dowd pracował nad drugim albumem Allman Brothers, Idlewild South, gdy otrzymał telefon, że Clapton chce przywieźć zespół na nagranie. Słysząc tę rozmowę, gitarzysta Duane Allman, powiedział, że chce wpaść i zobaczyć, jeśli Clapton się zgodzi. Allman zadzwonił później do Dowda, aby poinformować go, że jego zespół jest w mieście, aby dać koncert charytatywny 26 sierpnia. Kiedy Clapton dowiedział się o tym, uparł się, żeby zobaczyć ich show. Dostał specjalne miejsce dla vipów, oddzielone od publiki. Oglądał koncert z rozdziawioną gębą. Po koncercie Allman zapytał naszego bohatera czy mógłby wejść do studia i zobaczyć kilka sesji nagraniowych. Nie trzeba było prosić i pytać, Eric sam z tym wyszedł, mówiąc bezpośrednio: Bierz gitarę i chodź. Musisz zagrać. Clapton napisał później w swojej autobiografii, że i Allman byli nierozłączni podczas sesji na Florydzie; mówił o Allmanie jako o muzycznym bracie, którego nigdy nie miałem i żałuję.
Przejdźmy już do samej zawartości muzycznej na albumie. Chociaż piosenka tytułowa znajduje się dopiero pod koniec albumu bez wątpienia jest sercem i duszą całości albumu. Płyta zaczyna się utworem I Looked Away. To melodyjny numer zbudowany na prostych gitarowych riffach charakterystycznych dla południowego grania. Partie wokalne wymieniają Clapton i Whitlock. Właściwie to osoba Patti Boyd pojawia praktycznie w każdym utworze. Także i w tym otwierającym Eric pokazuje Słuchaczowi jak wielką obsesję ma na jej punkcie. Idąc dalej mamy Bell Bottom Blues, który bez wątpienia jest najbardziej emocjonalnym utworem, niemalże uduchowionym, autentycznym, bluesowym, wyrażającym rozterki duszy. Brzmi również jak doskonałe zwieńczenie wszystkiego, co Clapton robił do tego momentu w swojej karierze. Keep On Growing ma bardziej tradycyjne bluesowe riffy, ale z odrobiną ostrzejszego rocka i bardziej optymistycznego tekstu. Wokale są świetnie zharmonizowane przez Claptona i Whitlocka, a pięcio ścieżkowe partie gitar tworzą fantastyczny - jak na tamte czasy - karnawał dźwięków. Nobody Knows You When You're Down And Out to stary numer Jimmy’ego Coxa i pierwszy tradycyjny bluesowy cover na albumie, gdzie Clapton i Allman mają wspólne pole do popisów, wykorzystując w tym wszystkim techniki slide. I Am Yours to zmiana stylu. Mamy tu gitary akustyczne, organy Hammonda z minimalnym użyciem gitary elektrycznej. Istotnym jest fakt, że Clapton jawi się tu jako współautor, a głównym jest XII wieczny perski poeta Nizami Gəncəvi, którego historia o Layli i Majnun nadała albumowi właśnie taki tytuł Layla And Other Assorted Love Songs. W Anyday mamy powrót do rdzennego stylu Claptona i Whitlocka, gdzie każdy z nich zamienia się głównym wokalem i łączy się w melodramatycznie ekscytujące refreny. Muzycznie ta piosenka zawiera szalone gitary i fantastyczne rytmy, a perkusista Jima Gordona dodaje szalone, energiczne wypełnienia podczas bardziej wzniosłych momentów tej piosenki. Posłuchajcie co wyczynia Carl Radle na basie - świetny funkowy groove.
Jesteśmy w połowie albumu. Key To The Highway to trwający ponad dziewięć minut improwizowany jam utworu Big Billa Broonzy'ego, który nie był przeznaczony na album, ale został nagrany spontanicznie. Tell The Truth brzmi jak czysta pop / soul / funkowa kompozycja, ale z gitarami prowadzącymi, które nadają temu wszystkiemu przewagę, która czyni ją wyjątkową dla tej grupy. Z kolei Why Does Love Got To Be So Sad? jest wizytówką basisty Radle, ponieważ ma najbardziej optymistyczny rytm ze wszystkich piosenek na albumie. Zawiera również podrasowany jam z melodyjnym haczykiem i fantastyczną energią, dzięki czemu jest być może najbliższy utworowi Allman Brothers niż jakikolwiek inny na albumie. W Have You Ever Loved A Woman? Clapton prezentuje swoje wielkie umiejętności zarówno instrumentalne, jak wokalne. Aż ciężko uwierzyć, że muzyk na początku w ogóle wstydził się śpiewać, bo twierdził, że nie potrafi. A jednak - potrafi doskonale w blues. Mamy fantastyczne wykonanie Little Wing Jimiego Hendrixa. Ale ta wersja jest czymś zupełnie innym od tego, co słychać w oryginale na Axis: Bold As Love. Dwa wokale i dwie gitary prowadzące Claptona i Allmana nadały utworowi nową jakość. Tragicznym zbiegiem okoliczności Hendrix zmarł zaledwie kilka dni po nagraniu tej piosenki przez Derek And The Dominos.
Oczywiście punktem kulminacyjnym albumu jest piosenka tytułowa i klasyczny rockowy element radiowy Layla. O czym już wspomniałem jest zainspirowana tragicznym wierszem Nizamiego piosenka jest funkowo-rockową interpretacją rosnącej przyjaźni i zauroczenia Claptona do żony jego przyjaciela - George'a Harrisona. Zakochał się szaleńczo w żonie przyjaciela George'a Harrisona, a jej odrzuceniu przypisuje się przynajmniej częściowo popchnięcie Claptona w uzależnienie od heroiny. Jak na ironię, para pobrała się w 1979 roku, ale Pattie rozwiodła się z Claptonem w 1989 roku z powodu jego uzależnienia od heroiny i alkoholizmu. Oryginalnie była napisana jako ballada, ale Allman zrobił z niej hard rockowy numer dzięki charakterystycznemu riffowi. Zakończenie zostało opracowane przez perkusistę Jima Gordona, który wymyśli partię fortepianu, przekonując tym Claptona, aby tę partię zostawić. Okazała się strzałem w dziesiątkę, genialnym posunięciem. Takie crescendo, nieustannie rozwijające się z podwójnymi jęczącymi gitarami symulującymi zawodzące emocje, które podkreślają temat piosenki. Album kończy się Thorn Tree In The Garden, krótką i smutną akustyczną balladą Whitlocka (i jedynym utworem, w którym wykonuje jedyny główny wokal), która jest ostatnią odą do utraconego romansu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz