Dzisiaj mija 40 lat od wydania solowego albumu Freddiego - Mr Bad Guy. Jak wiemy, frontman legendarnej grupy Queen był artystą bardzo eklektycznym. Choć Queen tworzyła sztukę równie eklektyczną, nie na każdy pomysł wokalisty reszta zespołu reagowała z aprobatą. Freddie postanowił to wykorzystać na swoim pierwszym solowym albumie. Mercury czerpał z wpływów disco i muzyki tanecznej, co - jak już wspomniałem - nie do końca zgadzało się z wizją pozostałych członków Queen. Nagrywanie albumu zajęło prawie dwa lata, ponieważ Freddie musiał zebrać wystarczającą ilość materiału, no i jeszcze sprawy związane z macierzystą formacją (płyta i trasa) sprawiły, że tak długo to trwało. Mało tego - Freddie miał tu na głowie niemal wszystko: od samego wykonania numerów, po inżynierię dźwięku, by uzyskać pożądany efekt. Grał na syntezatorach i zaszalał z orkiestrą, o czym jeszcze opowiem. Album pierwotnie miał być nazwany Made In Heaven, ale Mercury zmienił zdanie na kilka tygodni przed wydaniem albumu. Dlaczego? Można tylko domniemywać Mr Bad Guy to on sam, jego album od początku do końca o nim samym. A Made In Heaven ... to pożegnanie. Choć sam Freddie mówił o tym tak: Zasadniczo zgubiłem tytuł, ale jeśli chodzi o mnie, tytuły albumów są nieistotne. Nie wiedziałem, jak to nazwać, ale miałem to, co uważałem za bardzo piękny utwór Made In Heaven, który wydawał się wyczarować jakiś obraz. Ale szczerze mówiąc, nie martwię się o to. Liczy się to, czego słuchasz, a nie tytuł.
Odpalamy płytę i słyszymy perkusyjny, syntezatorowy bit, po czym Freddie odlicza: raz, dwa, trzy, cztery. To Let's Turn It On. I tak zaczyna się nasza podróż po albumie Freddiego. Artysta odkrywa się przed Słuchaczem z całego siebie i dzieli się z nim tym, co czuje. Najważniejsza jest w tym wszystkim dobra zabawa. Ale czy tylko? Nastroje są bardzo różne, o czym za chwilę się przekonamy. Idąc dalej mamy Made In Heaven. Jak już wspomniałem - taki tytuł miał mieć cały album Freddiego, jednak artysta - o czym już wiemy - zmienił zdanie. Jest to trzeci singiel z albumu, wydany na stronie A 1 lipca 1985 roku. Na stronie B zaś ukazał się utwór She Blows Hot And Cold, który nie znalazł się na albumie, ale którego możemy posłuchać m.in. na kompilacji Messenger Of The Gods - The Singles. Jak dobrze wiemy, po śmierci Freddiego reszta członków Queen nadała taki właśnie tytuł pośmiertnemu albumowi. Muzycy wzięli na warsztat podstawowe ścieżki wokalne, dogrywając swoje partie. O ile na płycie Freddiego brzmi to beztrosko, o tyle na albumie Queen - poważnie i przejmująco! Mówiąc o Made In Heaven w wersji Queen, nie można także nie wspomnieć o kolejnym utworze z solowego albumu Freddiego - I Was Born To Love You. Oryginalnie był pierwszym singlem promującym, wydanym 8 kwietnia 1985 roku. Na stronie B ukazała się piosenka, która także nie trafiła na album, a której możemy posłuchać na wspomnianym kompilacyjnym wydawnictwie - Stop All The Fighting. I tu także wracamy do wersji Queen. Po śmierci Freddiego muzycy przerobili utwór, przekształcając z disco na rockową. Wersja Queen z albumu Made In Heaven zawiera również próbki wokali Mercury'ego zaczerpnięte z A Kind Of Magic i Living On My Own.(ha ha ha ha haaaaa, it's magic! czy I get so lonely, lonely, lonely, lonely, yeah). Piosenka zadebiutowała na żywo podczas trasy koncertowej Queen + Paul Rodgers w Japonii w 2005 roku. Brian May i Roger Taylor wykonali piosenkę akustycznie. Piosenka została również wykonana podczas koncertów Queen + Adam Lambert [sic!] w Korei Południowej i Japonii. Film do oryginalnej wersji piosenki Freddiego Mercury'ego został wyreżyserowany przez Davida Malleta i nakręcony w zburzonym Limehouse Studios w Londynie. Teledysk został wyreżyserowany przez Arlene Phillips i pokazuje Freddiego śpiewającego przed ścianą luster, a następnie biegnie przez dom z nieznaną kobietą ucharakteryzowaną na Marilyn Monroe (gra ją Debbie Ash), po czym tańczy na podium. Wideo do wersji Made in Heaven zostało wyreżyserowane przez Richarda Heslopa dla British Film Institute i zostało umieszczone na wydawnictwie Made In Heaven: The Films. Pokazuje mieszkańców bloku komunalnego. Pary całują się, dzieci bawią się, a nastolatki kradną i niszczą samochód w monochromatycznym filmie. Dokument Days Of Our Lives w wersji japońskiej pokazuje mieszany materiał z oryginalnego solowego teledysku Freddiego z materiałami z Queen na żywo na stadionie Wembley (One Vision, A Kind Of Magic i Now I'm Here) oraz solowe wideo Freddiego Living On My Own.
Nie boję się robić tego, co robię i dobrze się bawię(...)Impreza trwa dla mnie cały czas(...) Spóźniłem się na karnawał w Rio, ale w Monachium mają "fasching", który wcale nie jest gorszy. Nikt nie powiedział mi kiedy "fasching" się kończy, więc przyjechałem kilka dni wcześniej...Tak Freddie opowiadał o swoim niepohamowanym głodzie imprezowo-seksualnym znanemu w Wielkiej Brytanii dziennikarzowi i krytykowi muzycznemu Davidowi Wiggowi. W tamtym czasie, mieszkając w Monachium, imprezował sporo. Już wtedy związał się z Jimem Huttonem, ale ... czy to było już coś poważnego? Chyba jednak nie! Freddie nadal urywał się na noc do klubów, robił swoje i wracał. Foolin’ Around - o niepohamowanym głodzie seksualnym Mistrza!
Idąc dalej mamy na pół refleksyjnego Freddiego. Piszę "na pół", bo piosenka ma balladowy, fortepianowy wstęp. Ta kompozycja to Your Kind Of Lover. Całość jest taneczna, wesoła, choć traktuje o nie do końca wesołych sprawach. Freddie zwykł mawiać Miałem więcej kochanków, niż Elizabeth Taylor. Były to znajomości, relacje na jedną noc lub dzień. Potem rozstania, których Freddie nie lubił. Z drugiej strony - poszukiwał przystani, ale nie dopuszczał do siebie tej myśli, że może z kimś jedynym związać do końca, Związek z Mary to już przeszłość. Została jego przyjaciółką i zaakceptowała fakt, że nigdy nie stworzą razem rodziny, nie będą mieli dzieci. Freddie wciąż był tym "free-thinkererm". Aż tu nagle: Chciałem zaznać spokoju po burzy. Byłem bardzo rozwiązły, ale z tym skończyłem. Zamiast uprawiać seks, zacząłem hodować tulipany (...)Jestem w tym związku bardzo szczęśliwy. Naprawdę nie mógłbym życzyć sobie czegokolwiek innego. Znalazłem przystań, której szukałem od dawna. Nie muszę już niczego udowadniać. Boże, brzmi to jak straszna nuda, ale tak jest. Jim Hutton, bo to o nim mowa. Został z Freddiem do końca. Jednak nie tak się poznali, jak film pokazuje. Jim nie był kelnerem, ani nikim w tym rodzaju, lecz fryzjerem. Poznali się w jednym z gejowskich pubów. Zabrzmi to dziwnie, ale Hutton nie wiedział kim jest Mercury.
Odwracamy longplay na drugą strony i mamy utwór tytułowy. Co ciekawe nigdy nie ukazał się na singlu, a jednak jest wizytówką albumu, jak i całego Freddiego jako persony. Wokalista nie bał się wyzwań. Tym razem zatrudnił do współpracy orkiestrę. Szalone! Prawda, Fred? Tak, to dość pojechane. Niesamowite i całkiem nowe dla mnie, bo pozwoliłem orkiestrze totalnie odlecieć. Mówiłem im: Grajcie wszystkie nuty, których do tej pory nie graliście. W tym kawałku toczy się prawdziwa wojna światów… Mercury zwykł bardzo mocno bronić swojej prywatności. Jednakże na tym albumie obnaża się z niej przed nami niemal cały i zaprasza do siebie, do swojego prywatnego świata pełnego miłosnych rozterek. Man Made Paradise to piosenka, która początkowo była przeznaczona na album Queen The Works, ale... nie spodobała się reszcie. There Must Be More to Life Than This zaś został napisany podczas sesji do albumu Queen Hot Space, ale ostatecznie przeznaczony na solowy album Freddiego. To szczera ballada prezentująca potężny wokal i emocjonalny przekaz Mercury’ego. Piosenka odzwierciedla tematy miłości, jedności i poszukiwania głębszego sensu w życiu.. W 2014 roku zyskała drugie życie - jako duet Mercury’ego i Michaela Jacksona, z nową, dopracowaną produkcją Briana Maya i Rogera Taylora. Dzięki wznoszącym się melodiom i introspektywnym tekstom There Must Be More To Life Than This pozostaje przejmującym przykładem umiejętności Mercury’ego łączenia teatralności z autentycznymi emocjami.
Możesz być bardzo przez wszystkich kochany, a jednocześnie bardzo samotny. Tak mawiał Freddie, czego odzwierciedleniem jest utwór Living On My Own, który doczekał wielu zremiksowanych wersji. Najsłynniejszy remiks to ten, który ukazał się dwa lata po śmierci Freddiego, a autorem jest No More Brothers Mix. Remiks osiągał szczyty list przebojów na całym świecie. Na Liście Przebojów Programu Trzeciego ten zremiksowany utwór zadebiutował 23 lipca 1993 roku, dochodząc najwyżej do 3 pozycji i spędzając w zestawieniach 17 tygodni. Oryginalnie jednak ukazał się na singlu 2 września 1985 roku. Na stronie B singla umieszczono My Love Is Dangerous, zaś wersja amerykańska zawierała wspomniany już przeze mnie She Blows Hot & Cold. Do piosenki nakręcono teledysk, który przedstawia przyjęcie z okazji 39.urodzin Mercury’ego, a miało to miejsce w klubie Old Mrs. Henderson w Monachium. W dokumencie The Untold Story z 2000 roku przedstawione zostały wypowiedzi bliskich Freddiego, którzy uczestniczyli w tej imprezie. Inżynier dźwięku James "Trip" Khalaf był tam także obecny i relacjonował później, że Impreza była gruba: Były tam trolle, karły z kokainą, geje i lesbijki i kilka osób trzeciej płci - transwestyci. Ludzie byli przerażeni, a zwłaszcza pedantyczni Niemcy. Ja przywykłem do tego, że moja babcia podkrada się do mnie z nożem w zębach. I podsumowując swoją relację dodał: pewnie pójdę za to do piekła. Każdy miał przebrać się za swoją ulubioną postać. A Freddie... był sobą.
Freddie i reggae? A niby dlaczego nie? Sam o albumie powiedział: W ten album włożyłem całe serce i duszę. Jest znacznie bardziej rytmiczny niż muzyka Queen, ale znalazło się na nim także kilka wzruszających - jak sądzę - ballad. Wszystkie piosenki traktują o miłości, mają wiele wspólnego ze smutkiem i bólem. Jednocześnie są dość trywialne i żartobliwe - takie jak moja natura. Od dość dawna nosiłem się z zamiarem nagrania solowego albumu, koledzy z zespołu bardzo zachęcali mnie do tego. Chciałem, aby był możliwie maksymalnie różnorodny stylistycznie - aby znalazło się na nim miejsce i dla piosenek w stylu reggae, i dla takich, które oparte są na potężnym brzmieniu orkiestry symfonicznej. Utwór My Love Is Dangerous traktuje o nieokiełznanej dzikiej wolnej miłości Freddiego. Mówi nam jasno: nie próbuj się angażować, bo jestem jednodniową ekstazą. Troszkę na wyrost, bo gdzieś tam w głębi - jak już wspomniałem - szukał tej swojej przystani. Piosenka została wydana na stronie B singla Living On My Own i wydana 2 września 1985 roku (poza USA, bo tamtejsza wersja zawierała utwór She Blows Hot & Cold).
Na sam koniec znów mamy refleksyjnego Freddiego. Kolejna piękna ballada o miłości. Love Me Like There's No Tomorrow, czyli Kochaj mnie, jakby jutra miało nie być. Wspomniałem w którymś momencie o poszukiwaniu tej przystani. Tak Freddie komentował swój rozpad związku z Mary: Nasz związek zakończył się Izami, ale pozostała po nim głęboka więź, której nikt nie może nam odebrać. żadnej innej nie udało się jej zastąpić. Nie jestem zazdrosny o jej kochanków, ma przecież swoje własne życie, ja zresztą też (niestety film pokazuje co innego - przyp. bart.). Próbuję się tylko upewnić, że jest z nimi szczęśliwa i ona robi to samo, jeśli chodzi o mnie. Troszczymy się o siebie i jest to cudowna forma miłości. Gdyby nie Mary, chyba popadłbym w jakieś straszne tarapaty. Ona pomaga mi przetrwać. Czy mógłbym znaleźć lepszą osobę, Żeby zostawić jej swój majątek, gdy odejdę? Oczywiście, uwzględniam w moim testamencie rodziców, no i moje koty, ale większość przypadnie Mary. Gdybym padł jutro martwy, Mary jest jedyną znaną mi osobą, która poradzi sobie z moim ogromnym majątkiem. Od dawna zajmuje się moimi finansami i wszystkim, co posiadam. Nadzoruje szoferów, pokojówki, ogrodników, księgowych i prawników. A ja muszę jedynie wrzucać swoje cielsko na scenę! Ale w sierpniu 1985 roku Freddie pokazał się publicznie z nową towarzyszką, 42-letnią niemiecką aktorką Barbarą Valentin. Tak o tym nowym związku mówił Freddie: Wraz z Barbarą stworzyliśmy więź silniejszą niż jakikolwiek mój związek, w ciągu minionych sześciu lat. Mogę z nią rozmawiać o wszystkim i być naprawdę sobą, co zdarza się bardzo rzadko. I wg Petera Freestone'a, osobistego asystenta Freddiego aż do końca życia, zwanego przez muzyka po żeńsku "Phoebe" w jego książce Intymny Pamiętnik Człowieka, który Znał Go Najlepiej (polecam!) ta piosenka jest inspirowana właśnie romansem Freddiego z niemiecką aktorką. Ukazał się na singlu w listopadzie 1985 roku. Na stronie B singla ukazał się utwór otwierający, czyli Let's Turn It On. Uplasował się 76 miejscu brytyjskich list przebojów i utrzymywał się przez dwa tygodnie. Po wydaniu krytyk muzyczny Peter Martin ze Smash Hits określił piosenkę jako „jedną z rutynowych podpór na fortepian-w-zadymionym barze”. Inny krytyk - Tim Parker z Number One skomentował: Freddie Mercury próbuje swoich sił w romantycznych balladach w stylu George'a Michaela, ale kończy jako Liberace. Król obozu powinien trzymać się wysokiej energii. A z kolei w retrospektywnym przeglądzie albumu niejaki Eduardo Rivadavia z "AllMusic" uznał utwór za jeden ze zwycięzców albumu, pomagając uczynić ten album wyjątkowym od początku do końca.
Na albumie Freddie umieścił specjalną dedykację: Specjalne podziękowania dla Briana, Rogera i Johna za nie wtrącanie się. Specjalne podziękowania dla Mary Austin, Barbary Valentin za wielkie cyce i złe prowadzenie się, Winnie za wikt i opierunek. Ten album dedykuję mojemu kotu Jerry’emu – także Tomowi, Oscarowi i Tiffany’emu i wszystkim miłośnikom kotów we wszechświecie – chrzanić pozostałych..
Pomimo, iż album Mr Bad Guy spodobał się fanom Queen to ogólnie był komercyjną porażką. Tylko na Wyspach Brytyjskich miał największe notowanie, uplasowując się na szóstym miejscu przez bite 23 tygodnie. Mało tego - uzyskała status złotej płyty, sprzedając się w ilościach 100. 000 egzemplarzy. W Szwajcarii album uplasował się na miejscu 14, Australia - 38, Austria - 23, Japonia i Holandia - 20, zaś Stany Zjednoczone - dopiero 159. Ówczesny Szef CBS Records Walter Yetnikoff tak to skomentował: Nie zrobiłem na tym albumie najlepszego interesu, ale to nie ma znaczenia. Zachowam go w moim banku. A że się nie sprzedał - PIERDOLĘ TO! Dobra, wytnijcie ten fragment😂
Świetny album. Inny. Doskonały na słoneczne dni!👌
Bartas✌☮